EKRANOWE UMILACZE - moje sposoby na udane wieczory
Zdarzają mi się wieczory, w zasadzie noce, które spędzam na oglądaniu filmów, albo słucham muzykę, czy też programy.
Przeróżne umilacze, zabawne, śmieszne, romantyczne, trzymające w napięciu (nigdy horrory, zwłaszcza te na faktach autentycznych), mądre, luźne... różne. Jedne takie, które oglądam i zapominam, takie, o których cały czas myślę i też takie, do których wracam, by raz jeszcze obejrzeć, posłuchać. Jest takich filmów, czy fragmentów filmów bardzo dużo, ale dziś przedstawię Wam kilka, które mnie w jakiś sposób urzekły.
Film Mine , dramat jak dla mnie, choć w opisie widnieje jako thriller. Naprawdę bardzo dobry film, skłania do refleksji, na końcu nawet trochę oszołamia. To jest jeden z tych filmów, którym zwiastun szkodzi. Może inaczej. Po obejrzeniu zwiastunu można sobie pomyśleć, że to film o jakimś tam żołnierzu, który uczestniczy w akcji, jakaś pustynia, upał, broń.... piasek. Twarze się pojawiają, które za wiele nie mówią. Zapewne typowy film typu marine po amerykańsku... a tu takie zaskoczenie. Wciągnął mnie niesamowicie. Wzruszył. Oczywiście jestem świadoma, że nie każdy może ten film odebrać tak jak ja, dla innych sceny mogą być naciągane, przydługawe, na wyrost, taki pseudo intelektualny gniot... każdy ocenia po swojemu, ja polecam, do obejrzenia w ciszy. Chociażby dla muzyki, która w tym filmie miejscami przyprawia o ciarki.
"... Mina zabrała mi wiele. Nie mam tyle szczęścia co ty, ale za to jestem wolny. Ruszyłem dalej. Nie zatrzymuję się, bo trzeba iść naprzód. Zawsze stawiam kolejny krok, nawet jeśli bywa trudny albo przerażający. Wiesz jak uniknąć strachu? Trzeba być... wolnym."
O tym filmie rozmyślam czasami... o rozmowie młodego żołnierza ze sobą samym, o tym, co mu się przydarzyło i jak to się skończyło...
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
Sama zaskoczyłam siebie oglądając ten film. Jak zobaczyłam, kto gra rolę główną. Nie mam nic do Brada Pitta, uważam go za dobrego aktora, ale nie do końca to jest mój typ, a tamtego wieczora potrzebowałam innych atrakcji. Dałam mu jednak szansę, filmowi i Bradowi, 10 -15 minut minut i szukam czegoś innego, zaplanowałam sobie... tak mnie wciągnął, że obejrzałam cały. Mimo, że chciałam coś luźnego, po całym dniu pełnym gonitwy, spraw załatwionych i nie załatwionych, potrzebowałam filmu, który pomógłby mi zapomnieć, przy którym nie musiałabym za dużo myśleć :) I nie mam na myśli filmu głupiego, tylko jakaś sensacja, komedia albo romans, z grą aktorską na wysokim poziomie (ciężko taki film znaleźć) ewentualnie, gdyby czasu było mało (bo filmy zaczynam oglądać dopiero po 22.00) po raz setny uratowałaby nocny seans Duma i uprzedzenie z Keirą Knightley... Życie Buttona było tak pochłaniające, że nie potrzebowałam żadnych komedii i sensacji tylko ten film właśnie. Był totalnym zaskoczeniem, do tej pory nie natrafiłam na podobny, choćby trochę, a przypadek bohatera był - jeżeli mogę to tak określić - wyjątkowo niezwykły.
Wspaniała historia o przemijaniu. Pełen refleksji. Pochłaniacz czasu. Gra aktorska, muzyka, krajobrazy, klimat, podróż po życiu jednego człowieka. To spokojny film. Ale tak fascynujący jak niejeden hit oskarowy...
Sekretne życie Waltera Mitty
Trafiła mi się taka perełka ;) Dla mnie, niepoprawnej marzycielki, śniącej na jawie, nieustannie snującej przeróżne historie... Walter Mitty w tym marzeniu poszedł o krok dalej... Mocno mu zazdroszczę ;)
Niepodobny do innych, inspirujący, do przeżywania obrazem film, urzekający, zabawny. O, tak właśnie ;)
I te krajobrazy (najbardziej utkwiła mi jego jazda na deskorolce, rowerze przez Islandię).. Piękne obrazy. Piękne!
I tak widzę siebie, jak na tej deskorolce pędzę na zakręcie, za mną szczyty... chciałabym mieć tyle odwagi, co Walter...
I na koniec muzyka.
Nie mam pojęcia ile razy słyszałam Dream on w wykonaniu Travisa Cormiera. Ile razy obejrzałam te nagranie, nie mam pojęcia.
Słucham i oglądam, przewijam i słucham oglądam. Zafascynowana. Od wielu miesięcy. Zapominam o nim... potem przypominam i wpadam w ciąg przewijania.
Ja to widzę tak: wszedł chłopak na scenę i zrobił zamieszanie utworem Aerosmith, magiczny moment, w którym On - skromny, nieskromny chłopak - w centrum, a jurorzy byli zaledwie tłem. I wzruszający widok łez, dumy ojca. Dumy ojca ze swojego syna. Napatrzeć się nie mogłam. Więc przewijam i puszczam jeszcze raz, i jeszcze raz. Mniej więcej do 1:40 min. Aby zobaczyć tę pasję, ten talent i rodziców, którzy przyjechali wspierać obecnością swoje dziecko.
Puszczenie raz tego występu to za mało. Tylko pogłośnijcie.
Jestem ciekawa czy i Wy macie swoje filmy, które was zaskoczyły, do których lubicie wracać, o których myślicie? Podzielcie się :)
Przeróżne umilacze, zabawne, śmieszne, romantyczne, trzymające w napięciu (nigdy horrory, zwłaszcza te na faktach autentycznych), mądre, luźne... różne. Jedne takie, które oglądam i zapominam, takie, o których cały czas myślę i też takie, do których wracam, by raz jeszcze obejrzeć, posłuchać. Jest takich filmów, czy fragmentów filmów bardzo dużo, ale dziś przedstawię Wam kilka, które mnie w jakiś sposób urzekły.
Film Mine , dramat jak dla mnie, choć w opisie widnieje jako thriller. Naprawdę bardzo dobry film, skłania do refleksji, na końcu nawet trochę oszołamia. To jest jeden z tych filmów, którym zwiastun szkodzi. Może inaczej. Po obejrzeniu zwiastunu można sobie pomyśleć, że to film o jakimś tam żołnierzu, który uczestniczy w akcji, jakaś pustynia, upał, broń.... piasek. Twarze się pojawiają, które za wiele nie mówią. Zapewne typowy film typu marine po amerykańsku... a tu takie zaskoczenie. Wciągnął mnie niesamowicie. Wzruszył. Oczywiście jestem świadoma, że nie każdy może ten film odebrać tak jak ja, dla innych sceny mogą być naciągane, przydługawe, na wyrost, taki pseudo intelektualny gniot... każdy ocenia po swojemu, ja polecam, do obejrzenia w ciszy. Chociażby dla muzyki, która w tym filmie miejscami przyprawia o ciarki.
"... Mina zabrała mi wiele. Nie mam tyle szczęścia co ty, ale za to jestem wolny. Ruszyłem dalej. Nie zatrzymuję się, bo trzeba iść naprzód. Zawsze stawiam kolejny krok, nawet jeśli bywa trudny albo przerażający. Wiesz jak uniknąć strachu? Trzeba być... wolnym."
O tym filmie rozmyślam czasami... o rozmowie młodego żołnierza ze sobą samym, o tym, co mu się przydarzyło i jak to się skończyło...
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
Sama zaskoczyłam siebie oglądając ten film. Jak zobaczyłam, kto gra rolę główną. Nie mam nic do Brada Pitta, uważam go za dobrego aktora, ale nie do końca to jest mój typ, a tamtego wieczora potrzebowałam innych atrakcji. Dałam mu jednak szansę, filmowi i Bradowi, 10 -15 minut minut i szukam czegoś innego, zaplanowałam sobie... tak mnie wciągnął, że obejrzałam cały. Mimo, że chciałam coś luźnego, po całym dniu pełnym gonitwy, spraw załatwionych i nie załatwionych, potrzebowałam filmu, który pomógłby mi zapomnieć, przy którym nie musiałabym za dużo myśleć :) I nie mam na myśli filmu głupiego, tylko jakaś sensacja, komedia albo romans, z grą aktorską na wysokim poziomie (ciężko taki film znaleźć) ewentualnie, gdyby czasu było mało (bo filmy zaczynam oglądać dopiero po 22.00) po raz setny uratowałaby nocny seans Duma i uprzedzenie z Keirą Knightley... Życie Buttona było tak pochłaniające, że nie potrzebowałam żadnych komedii i sensacji tylko ten film właśnie. Był totalnym zaskoczeniem, do tej pory nie natrafiłam na podobny, choćby trochę, a przypadek bohatera był - jeżeli mogę to tak określić - wyjątkowo niezwykły.
Wspaniała historia o przemijaniu. Pełen refleksji. Pochłaniacz czasu. Gra aktorska, muzyka, krajobrazy, klimat, podróż po życiu jednego człowieka. To spokojny film. Ale tak fascynujący jak niejeden hit oskarowy...
Sekretne życie Waltera Mitty
Trafiła mi się taka perełka ;) Dla mnie, niepoprawnej marzycielki, śniącej na jawie, nieustannie snującej przeróżne historie... Walter Mitty w tym marzeniu poszedł o krok dalej... Mocno mu zazdroszczę ;)
Niepodobny do innych, inspirujący, do przeżywania obrazem film, urzekający, zabawny. O, tak właśnie ;)
I te krajobrazy (najbardziej utkwiła mi jego jazda na deskorolce, rowerze przez Islandię).. Piękne obrazy. Piękne!
I tak widzę siebie, jak na tej deskorolce pędzę na zakręcie, za mną szczyty... chciałabym mieć tyle odwagi, co Walter...
I na koniec muzyka.
Nie mam pojęcia ile razy słyszałam Dream on w wykonaniu Travisa Cormiera. Ile razy obejrzałam te nagranie, nie mam pojęcia.
Słucham i oglądam, przewijam i słucham oglądam. Zafascynowana. Od wielu miesięcy. Zapominam o nim... potem przypominam i wpadam w ciąg przewijania.
Ja to widzę tak: wszedł chłopak na scenę i zrobił zamieszanie utworem Aerosmith, magiczny moment, w którym On - skromny, nieskromny chłopak - w centrum, a jurorzy byli zaledwie tłem. I wzruszający widok łez, dumy ojca. Dumy ojca ze swojego syna. Napatrzeć się nie mogłam. Więc przewijam i puszczam jeszcze raz, i jeszcze raz. Mniej więcej do 1:40 min. Aby zobaczyć tę pasję, ten talent i rodziców, którzy przyjechali wspierać obecnością swoje dziecko.
Puszczenie raz tego występu to za mało. Tylko pogłośnijcie.
Jestem ciekawa czy i Wy macie swoje filmy, które was zaskoczyły, do których lubicie wracać, o których myślicie? Podzielcie się :)
Jedynym znanym mi, spośród wymienionych wyżej przez Ciebie, umilaczem jest film z Bradem Pittem. Byłam na tym filmie w kinie parę lat temu, z przyjemnością oglądałam też, gdy emitowano go w telewizji. Dla mnie to fascynująca historia, choć znam sporo osób, które wystawiły filmowi kiepską recenzję:)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego?
UsuńCzy tylko nieliczni "widzą" coś czego w filmie tak naprawdę nie ma, czy też... to, co w filmie jest wartościowe, może dostrzec niewielu... Ile ludzi to tyle opinii, tyle odczuć raczej.
Dla mnie to też fascynująca historia. Trochę też napawająca smutkiem.
Pozdrawiam :)
Ja też tak mam ,dłubię kartki i oglądam filmy albo słucham muzyki .Z tych Twoich propozycji oglądałam tylko Benjamina i też mnie zachwycił .A Duma i uprzedzenie dla mnie naj ,naj z C.Firthem i J.Ehle .
OdpowiedzUsuńAle zaintrygowałaś mnie tym Mittym ,muszę obejrzeć :-)
Och! Też! :):):) Też oglądałam Dumę i uprzedzenie '95 roku. Najwierniej - w mojej ocenie- odwzorowany film na podstawie książki.
UsuńTę nowszą wersję -przyznaję :):):) - oglądam z powodu przystojnego pana Darcy'ego ;)
Jestem ciekawa Twojej opinii na temat marzyciela Waltera. Pozdrawiam!
Uwielbiam filmy, szykuje się na "czerwoną jaskółkę "
OdpowiedzUsuńO, oglądałam "Sekretne życie..". Ja uwielbiam filmy miłe, przyjemne dla oka :) Kiedyś gustowałam w tzw. ambitnych :D ciężkich filmach, potem mi się totalnie odmieniło! :) I teraz nie znoszę w filmach wciskania złych zakończeń "na siłę", byle nie było "banalnie z happy endem". Uwielbiam happy endy. Mam kilka filmów, do których mam sentyment - miłością nieskończoną darzę Władcę Pierścieni :D Lubię bardzo Marzyciela, Nietykalnych, Pora umierać (genialnej polskiej reżyserki, która trochę ostatnio zamilkła), Pana od muzyki, Hanami - kwiat wiśni.. To tak na szybko przychodzi mi do głowy. Wspomniana przez Was wyżej Duma i Uprzedzenie z 1995 - też uwielbiam (chociaż w wersji z 2005 r. zdjęcia i muzyka są cudowne) :) "Rozważną i romantyczną" (z Kate Winslet i Emmą Thomspon) też lubię bardzo (w ogóle Jane Austen ♥♥♥). Pozostając w temacie seriali, często wracam do "Siedliska" z Anną Dymną i Leonardem Pietraszakiem :) A muzycznie - z nowości, ja uwielbiam twórczość Julii Pietruchy - idealnie wpisuje się w mój gust ♥
OdpowiedzUsuńWłaśnie przed chwilą skończyłam oglądać Z Twojego polecenia Nietykalnych. Wspaniała historia. Nie wiedziałam, że jest prawdziwa. Mogłaby spokojnie tutaj zostać zamieszczona, w tym moim subiektywnym rankingu.
UsuńA teraz w kolejce Pan od muzyki... Pozdrawiam :)
Oooo, jak fajnie, że sięgnęłaś po coś "ode mnie" i cieszę się, że "Nietykalni" Ci się spodobali! :)
UsuńZ Twoich propozycji widziałam tylko Benjamina i przyznam się, że spłakałam się straszliwie, choć ja często płaczę na filmach, ba nawet czytając książki. Łapie za serce. Kostiumowe filmy też lubię. Duma i uprzedzenie fajna ale dla mnie o wiele fajniejsze "Niebezpieczne związki" i cudny Malkovich i fantastyczna Glenn Close.
OdpowiedzUsuńPierwszą propozycję muszę podrzucić mężowi, on uwielbia tego typu filmy.
Kochana obejrzyj "Maudie" film o kanadyjskiej malarce, jest przeeeepiękny i przeeesmutny i naprawdę wart obejrzenia:)kolejnym jest 'Before we go" o małżenstwie spodziewającym się dziecka, poszukującym swojego miejsca na ziemi - dla mnie perełka pięknie pokazana jest miłość dwojga ludzi na tle innych, kolejny mój ulubieniec to "St. Vincent" (Mów mi Vincent) z Billem Murrayem - specyficzny humor, ale piękna historia przyjaźni starego gbura z małym chłopcem,a wisienką na torcie jest rola Naomi Watts która gra ciężarna tancerkę na rurze i która też jest kochanką starego gbura - rewelacyjna rola :) kolejny film to "Hidden Figures", "People like us", "Regarding Henry" z 1991 r. "Simon Birch" i "The Black Baloon" - oj mogłabym tak długo wymieniać :)
OdpowiedzUsuńMine nie widziałam, ale resztę uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńwidziałam Ciekawy przypadek Benjamina Buttona i zawsze ogladam jak leci w tv , reszty nie znam
OdpowiedzUsuńAvrea
A co się stało, że Jesteś anonimowa?
Usuń