Spokojny pierwszy miesiąc wakacji

Spokojny pierwszy miesiąc wakacji

 Bardzo się cieszę, że mam ogród. Wprawdzie daleko mu do ideału, czekają nas kolejne lata pracy nad nim, ale już teraz jest miejscem, gdzie, możemy na chwilę przycupnąć.
Gdy skończę pisać, pofrunę do domku dzieci - malować drewnochronem zamierzam - a w tym samym czasie, będą powstawać ściany altany...
Tu naturalnie ściska mnie mocno, bo jestem dość niecierpliwą osobą, chciałabym aby altana powstała Już. Teraz. Natychmiast.
U nas wszystko robi się latami - choćby najmniejszą rzecz -więc, na wstępie już wiem, że w tym roku jej nie skończymy.
Lepiej tak, niż w ogóle.
Mimo wszystko, podejrzewam, że już w tym roku, będę miała, co pokazać


Minął prawie miesiąc wakacji, czas tak szybko upływa, został jeszcze miesiąc, a tymczasem moje dzieci budują swoje własne wspomnienia.
A w nich są spacery, zabawy w ogrodzie, wycieczki, balony, lody... przymykam oczy na watę cukrową i tłumaczę sobie, że jak raz zjedzą, to się nic nie stanie.
Rzecz jasna, pomijając luz wakacyjny mają swoje obowiązki ;)


Martyna najczęściej zajmuje się sprzątaniem swojego pokoju...




Martyna "wychodzi" z cukierni


Trochę sobie wyrzucam, że przez pierwszy miesiąc wakacji, nic szczególnego z dziećmi nie robiłam. Żadnych zadań, malowania wspólnego, jakiejś większej organizacji, atrakcji nie było.
Że się nie postarałam.
Z drugiej strony kołacze się myśl... a czy muszę? Na głowie stawać, by uatrakcyjnić Im dzień, czy nie wystarczy by dni dnić na spokojnie... ale wspólnie.
I tak dwa głosy we mnie się kołaczą, każde szarpią w swoją stronę...




Skromnie i szybko (obiad z resztek)

Skromnie i szybko (obiad z resztek)

Przepis ten powstał wczoraj przez przypadek. Zachwyciła mnie w nim prostota i szybkość stworzenia.
I smakuje.
Można dodać cokolwiek, może na przykład awokado? Chodzi o to by było w nim coś surowego z warzyw i olej nierafinowany, dla zdrowia.
Przy okazji polecam olej z pestek dyni, mój ulubiony niezbędnik, który ma stałe miejsce w lodówce. Olej ten pochodzi ze Styrii, pisałam o nim parę słów, link poniżej do kliknięcia.

Olej z pestek dyni w poście o chałwie

Potrzebujemy:
  • 2 szklanki kasz (bulgar, pęczak, jaglana, może być soczewica)
  • Szklanka groszku
  • 2-3 pomidory
  • Olej z lnianki (może być inny)
  • Garść pestek z dyni, sezamu niełuskanego
  • Sól, pieprz ziołowy do smaku
  • Spora garść natki pietruszki
Kaszę i groszek gotujemy na sypko, dodajemy do kaszy pokrojone pomidory, groszek, olej, sól i pieprz ziołowy, mieszamy porządnie. Posypujemy pestkami dyni, sezamem i natką.
Prosto i szybko.



Drobne upominki przyjemność obdarowywania

Drobne upominki przyjemność obdarowywania

Już wcześniej wspominałam (być może w komentarzu), że uwielbiam dawać prezenty. Czuję się zawstydzona, gdy prezent otrzymuję, natomiast ogarnia mnie dziecięca radość, kiedy upominek mam dać ja. Lubię mieć w związku z tym, jakieś drobne pakuneczki, "w razie czego". Gdyby ktoś z dziećmi nagle przyjechał, gdybyśmy my gdzieś pojechali, a sklepy zamknięte..
Ale głównie kupuję dla swoich dzieci, bo nadarzyła się ciekawa okazja, bo mam akurat fundusze i mogę, bo odezwało się we mnie dziecko i muszę :)
Ostatnio w Home&You była promocja, druga rzecz za 5 zł, wprawdzie rzadko robię tam zakupy, jednak ta promocja przyciągnęła mnie i tak oto stałam się posiadaczką m.in. dwóch termoforów.
W moim wyobrażeniu, termoforem jest rozgrzana cegła, owinięta cienkim ręcznikiem, a poniżej zobaczcie, takie wymyślności powstają...



Te wszystkie rzeczy mam głęboko schowane w szafie, jest dość przepastna, co rusz nowego do niej przybywa. Makaroniki kolorowe, które widzicie na poniższym zdjęciu, to są gumki do mazania, podobnie jak sprzęt robotniczy (kombinerki, piła, młotek), będą idealne dla mojego chłopczyka. Jak makaroniki dla Martynki.




Nie ukrywam, że nabywam niektóre rzeczy z myślą o mnie, bo na przykład niemal chorowałam dość długo na lusterko od Gorjuss, a kiedy w końcu się pojawiło w naszym kraju (z kilkuletnim opóźnieniem) nie mogłam się powstrzymać. Jest piękne, dziewczęce, w uroczym atłasowym woreczku, przez to też staje się idealne na prezent. W Empiku natrafiłam też na lusterko, które na przedniej stronie ma przesypujące się, skrzące drobinki. Cudne maleństwo.


Opaska odblaskowa od H&M (mam trzy, w rodzinie mamy wysyp dziewczynek, a takich opasek nie widziałam nigdzie), centymetr dziecięcy z liskiem (60 cm) od Bonami, jest też małe pudełeczko śniadaniowe z liskiem; świetna sprawa dla przedszkolaka, w takim pudełeczku może przechować przekąskę. Cokolwiek...
Wstążki poi, naklejki na paznokcie, bączek hand made,


I jeszcze kubki, w świetnych opakowaniach. Są jeszcze inne tematyczne; dla narciarza, wędkarza, kucharza, damy, lorda i inne..


Mam jeszcze inną drobnicę, ale to następnym razem, spodziewam się, że moje pociechy lada chwila pojawią się w domu (obecnie pomagają tacie w murowaniu ściany w altanie), a za nic w świecie nie chciałabym aby zobaczyli te cudowności :)


Spokojnie dni mijają

Spokojnie dni mijają

Bardzo szybko minęły dwa tygodnie bez Martyny, dzisiaj wraca z obozu. Spragniona jestem Jej widoku, dawno dziewczyny nie widziałam :) Rozmowa telefoniczna na niewiele się zdawała, choć byłam spokojniejsza, że wszystko jest w porządku, kiedy w końcu udało mi się dodzwonić, trochę stresowały mnie dni ciszy, bo bywało tak, że telefon miała wyłączony, na całe dnie. Potem okazywało się, że była tak zajęta...
A my sami z Przemkiem, na spokojnie, czas spędzamy na wędrówkach po okolicy. Zlikwidowano sklep koło naszego domu, i teraz aby kupić chleb, musimy przebyć ok. 2 km... autem trochę dziwnie, tak mi się wydaje, więc chodzimy na nogach. Chociaż czuję, że będę musiała zweryfikować co nieco, wczoraj na przykład, wyprawa do najbliższego sklepu zajęła nam prawie 3,5 godziny... autem 5-10 minut.. różnicę tę odczułam wczoraj wyraźnie :)


Ale głównie czas spędzaliśmy w ogrodzie, Przemek korzystał z hamaku, niekoniecznie w nim leżąc


Kiedy ja, tańcując w ogrodzie z jego stolikiem, uciekając przed nadmiernym słońcem, zajmowałam się malowaniem. Altana w ogrodzie powstaje, do tego czasu, pozostaje mi kocyk (jak dotychczas), stolik syna wytachany do ogrodu, służy mi jako miejsce pracy. Mąż obiecuje, że lipiec ma być kluczowy dla postępów prac, w naszym ogrodzie.
Tymczasem od prawie dwóch tygodni intensywnie maluję. Intensywnie, to znaczy, na tyle na ile pozwalają mi obowiązki domowe.
Szczegółów zdradzić Wam na razie nie mogę, jedynie pobieżnie, że to na konkurs ilustratorski. Bardzo chciałabym wygrać... Jeżeli się uda, to ilustracje będziecie mogli zobaczyć w książce, jak nie... to szybciej, na blogu.
Choć korci mnie bardzo by się trochę pochwalić, no ale nie można.. jak nie można, to nie można. Trudno ;)



Ilustracje idą mi mozolnie, choć powinno być mi lżej, mając takiego słodkiego pomocnika :)


Ogólnie mam wrażenie, że nic się u nas nie dzieje, takie zwykłe dni, które, gdyby tak patrzeć na nie pod innym kątem, są dniami niezwykłymi :)



Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger