Mamo, zrób mi....



- Chciałabym to, ooooo... to też bym chciała... mamo? Mamo, a zrobiłabyś mi to? A to?... mamo?! - wyskakuje Martynka ze swojego pokoju z kilkoma książkami Tone Finnanger, musiała je wytaszczyć z mojej biblioteczki najwidoczniej
- .... dobrze, kochanie, zrobię Ci... ale możesz trochę poczekać, bo mam tak wiele do zrobienia... ? - a mam naprawdę niemało, czasem mam wrażenie, że nie ogarniam. Choć czasem jednak kołacze się myśl, że coraz mniej mnie jest dla Martynki... i kiedy ja Jej coś ostatnio zrobiłam? Nie mogę sobie przypomnieć :/
- A ile mam czekać? - stanowcze pytanie przerywa moje myśli
- Do wtorku, dobrze?  - patrzę na kalendarz mamy sobotę.
- Dobrze -  zgadza się łaskawie -Obiecujesz mamo? - moja mała robi słodką minkę
- .... - milczę, bo to ważna sprawa obiecać, kalkuluję czy mi się uda - Obiecuję - odpowiadam stanowczo... no trudno, zrezygnuję z tego i z tego.... a w ogóle w książkach wszystko ładnie opisane, wykroje są, zajmie mi to chwilę...Jaaaasne :)



 


Tak więc Martyna otrzymała uskrzydloną lalę, której miejsce spoczynku na tę chwilę stanowi komódka przy łóżku...
Na ostatnim zdjęciu możecie zobaczyć mój skrawek pracowni, w twórczym chaosie. To przy tym biurku spędzam długie godziny.


A jeżeli sądziłam, że chwilę odpocznę to się pomyliłam: I tak oto przede mną do wykonania balerinki, girlanda do baldachimu, renifer na biegunach, bałwanki w piżamie, kosmetyczka.... itd. Na to wychodzi, że ową lalą dopiero rozpoczynam cykl... 




29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. ... Celulitis jesdnak jest... zachciało się ciasteczek, torcików, czekoladek :):):)

      Usuń
  2. Piękna :) No to zapowiada się pracowity czas wakacji ... czekam na efekty :)
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo taka "zmuszona" jestem, ale rączki zacieram tak się nie mogę doczekać do dalszej pracy :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Lala przepiękna :) A radość córki bezcenna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to dobrze mieć taką zdolną mamę, którą można brać na tzw. oczy spaniela :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I my, i my tez taka chcemy :) Musimy nasza mame namowic, bo tylko ona potrafi w naszej rodzinie pieknie szyc... tylko ciekawe czy po ponad 20 latach, nasze oczy na nasza mamule wciaz dzialaja...

    Twoja lala jest cudna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że działają, muszą działać ale zapewne będzie musiało to kosztować więcej wysiłku z Waszej strony :):):)

      Usuń
  6. no gdybym ja wiedziała, że Ty taką piękna tildę wyczarujesz to bym się podszyła pod Martynkę... jesteś wirtuozem igły! nie masz lepszych i gorszych prac, wszystkie są idealne. Podziwiam Twój talent i pomysłowość. Nie przypominam sobie Twoich poszewek, szyjesz też?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ania, ja dla siebie jestem bardziej surowa :) Nie, nie robiłam jeszcze poszewek, jestem w trakcie wykonywania pierwszej w życiu. Uznałam, że to trochę głupio, że szyję a mam poduszkę bez poszewki... trochę mam z nią problemy, nie wiem też jak się zabrać za dziurki do guzików, jak się tego nie nauczę - moja maszyna jest trochę nieposłuszna - to pewnie zawiązywana będzie na troczki, to też jest ciekawe wyjściem...

      Usuń
  7. Wspaniała Ci ta lala wyszła, podziwiam talent niewątpliwy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zastanawiam się czy trzeba mieć talent by wykonać tildę? W książce wszystko ładnie jest opisane, wykroje podane, nie ma szans by wykonać źle jak się robi dokładnie według wytycznych...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Śliczna! Martynka to ma szczęście z taką fajną mamusią:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super...przepiękna...Zapraszam też do mnie klubtilda.blogspot.com

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna, po prostu piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak piękna, że sama mam ochotę spytać, czy byś mi taką zrobiła, hehe ;-) od naprawdę dawna jestem chora na te tildowe pięknisie, ale sama dla siebie jakoś nie mam czasu przysiąść do u szycia takiej. Swoją drogą pewnie by szybko wy była z mojego domu, bo zwykle jak coś zrobię dla siebie, ktoś podczas odwiedzin "zaprzyjaźnia się" z tym i wraca do domu z nową zdobyczą ;-) Piękna lalka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że byłoby to ciekawe wyzwanie :)
      Zawsze swoje cuda można przywiązać łańcuchami do progu :):):)

      Usuń
    2. No z tymi łańcuchami mogłoby być naprawdę ciekawie :) Ale prawda jest taka, że w głębi duszy niesamowicie się cieszę, gdy moje "wyroby" skradają czyjeś serce. Jak dotąd nie przywykłam do tego uczucia... Co do lalki to chyba trzeba podjąć wyzwanie, tylko pytanie czy Twoje Sylwio, czy moje ;) Chętnie nabędę lalkę z pracowni nabiegunachArt! :D

      Usuń
    3. A może wymienimy się pracami? Obydwie miałybyśmy wyzwanie przed sobą :)

      Usuń
  12. Cudowna!!!Podziwiam!
    uściski

    OdpowiedzUsuń
  13. Urocza lala! Martynka musi być zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lalka jest przepiękna:) Martynka musi być dumna:)

    OdpowiedzUsuń
  15. A wiesz Sylwio, mnie też nie opuszcza uczucie, że czas źle dzielę pomiędzy Rodzinę, pracę itp a czasu ciągle brakuje... ;) Lala cudna!! Warto było czekać na ten wtorek, co ją Martynce przyniósł (za Twoim "pośrednictwem", oczywiście). Szczęściara. :)
    Pozdrawiam i dziękuję za wizytę.
    dominika

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger