Prosty sposób by poczuć święta ( na luzie, bez pośpiechu)


Jak tam u Was po świętach?
U nas jest spokój, jeszcze się otrząsamy.
Przed świętami, aby tradycji stało się zadość, nie wyrobiłam się z niczym, co zaplanowałam ale wyjątkowo obiecałam sobie, włosów nie rwać z głowy, kiedy te moje niewyrobienie się nastąpi, tylko na luzie potraktować całą sytuację, w końcu święta odbędą się niezależnie od tego, czy coś nie zrobię czy zrobię. I po raz pierwszy, zamiast tylko mówić takie mądrości (podejmowałam już próby), wprowadziłam je w życie.
Chyba już Wam pisałam, że dla mnie posprzątane, to jest wtedy, gdy pyłku żadnego nie ma, a wszystko leży na swoim miejscu, równo, według koloru, rozmiaru, a jeszcze dawniej napomknęłam (chyba w komentarzu), że nie robię generalnych porządków na święta. Serio. Jeszcze się nie zdarzyło, odkąd mam swoją własną rodzinę, bym robiła wielkie sprzątanie z okazji zbliżających się świąt, a dzieje się tak dlatego, że generalne porządki robię w ciągu roku, kilka razy...  bardzo uciążliwa przypadłość, powiadam Wam. Bo nie przelecę szmatką po półce wokół kubków na przykład, zasnąć nie będę mogła przez to. Muszę wszystko wyciągnąć i porządnie wytrzeć, ułożyć... moją zmorą są natomiast nieporządki, które odbywają się poza szafkami, w ciągu dnia zrobione i od razu nie sprzątnięte.
Przed tymi świętami testowałam inne podejście do porządków i przygotowań przedświątecznych: na przykład cierpliwość. Testowałam ją na mężu: spokojnie przypomniałam mu, by może schował, jak już wcześniej obiecał, figurki z szopki, bo to już Wielkanoc?... jutro jest ;)
Pogodziłam się ze świadomością, że z kolei ja sama obiecałam sobie, że nie przypomnę Mu, że te figurki obiecał schować...


No dobrze, tak było przed.
Trochę chaosu, ale wyjątkowo luźnego. Jak nigdy.
Wielki Piątek mieliśmy cichy, tak jak powinno być, by nie zapomnieć o tym, co w te święta najważniejsze. Gdy się lata ze ścierką, spocona, między pieczeniem a gotowaniem, z czasem kurczącym się w zatrważającą szybkością, bardzo łatwo jest nie myśleć o duchowości.
Ja się w Wielki Piątek wyciszyłam (chyba po raz pierwszy w życiu), a wtedy ta sobota, taka lekka się wydała.
Wystarczyło pogodzić się z tym, że nie da się wszystkiego zrobić, a coś nie posprzątane czy nie wymyte, nie zabije...


Jak Bóg da, udoskonalę tę technikę przy kolejnych świętach, bo się sprawdziła.
A plus tego wszystkiego jest taki, że napiekłam i nagotowałam się tylko tyle, co by rodzina z głodu nie zeszła.
Resztek nie ma. więc nie ma od czego tyć, co mi się podoba najbardziej ;)





9 komentarzy:

  1. Też testuję podobne podejście. Niestety, nie udało się mniej upichcić. I znowu mnóstwo zostało:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego "mnóstwo zostało" boję się najbardziej, nie potrafię odmówić, niestety... a dupka rośnie, że się tak wyrażę ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Pewnie Masz na myśli, te dwie pierwsze fotki? Mnie też się podobają :)

      Usuń
  3. U nas zawsze co roku zostaje dużo jedzenia, w tą Wielkanoc jednak wszystko zniknęło z talerzy i półmisków, chyba mój prawie 2 letni syn się do tego przyczynił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Jak Macie taki przepastny odkurzacz ❤ to żaden problem z resztkami :):):)

      Usuń
  4. Ale przepiękna zastawa! :) Kiedy uświadomimy sobie, że w Święta nie są najważniejsze czyste okna, dwie lodówki jedzenia i wypolerowana podłoga, wreszcie dostrzegamy prawdziwą ich istotę :) I kiedy przedłożymy dobre relacje z rodziną ponad gorączkę sprzątania świątecznego, robi się milej, bliżej, lepiej :) Widzę, że szczęśliwie coraz więcej osób zmienia podejście, co łatwe nie jest, bo przecież większość z nas wychowała się na "generalnym sprzątaniu przedświątecznym", a przecież nie to w świętowaniu jest najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to napisałaś, że nie pozostaje mi przytakiwać przy każdym Twoim słowie ❤ :)

      Usuń
  5. No i chyba właśnie tak powinno być... Bo szalejemy, szykujemy, gnamy, a zapominamy o tym co najważniejsze i w ogóle nie cieszymy się świętami.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger