Ananas
Zaplanowałam sobie Dzień Ananasa, w myślach wszystko miałam równo ułożone, ułożone co do minuty. Przeszczęśliwe miny wszystkich na widok tego, co Im naszykowałam, w wyobraźni też miałam :)
Aby było zapięte na ostatni guzik do późna w nocy siedziałam dnia poprzedniego i lukrując ciasteczka śledziłam w wyobraźni scenariusz... ba! Nawet powyrywałam chwasty gdzieniegdzie w ogrodzie by oszczędzić busz rodzinie, by mogli się w schludnym miejscu wypasać, nie zrobiłam przez to prania i darowałam sobie sprzątanie...
W planach też ujęłam mężowską niechęć do ananasa. Wzięłam, lekko naiwnie pod uwagę, że nie cierpi tego owocu, no nie cierpi nie cierpi nie znosi, nienawidzi wręcz ale jak się dowie, z jakim ja cudnym pomysłem do Niego to aż się zachwyci.
Ale ten mój Mąż jest taki... bo na przykład nienawidzi okrutnie groszku, nie zje, nie spróbuje go, choćbym przed nim leżała plackiem błagając by tylko skosztował to nie, chwali się, że groszek to wyczuje na kilometr ale... ale jak na przykład zrobię jakieś danie z groszkiem, zblenduję z czymś, zrobię kotleciki czy inne cuda, a nie wie, że to z groszku, to zje aż mu się uszy trzęsą... więc Wiecie...
Ja sama jakoś szczególnie nie darzyłam większym sentymentem ananasa i, chyba ze względu na małżonka unikałam, do czasu oczywiście.
Bo na przykład dowiedziałam się, że jedzenie tego świeżego owocu, dobrze wpływa na spadek wagi. I Uwaga! Działa! :) ... chociaż przyznaję się, że pomagam sobie ograniczając ciasteczka... i czekoladki. Dowiedziałam się też, że Ananas jest skarbnicą wielu witamin (podobnie zresztą jak wszystkie owoce), ale ten wyróżnia się tym, że zawiera w sobie enzym zwany bromeliną (bromelaina), który jest silnym środkiem przeciwzapalnym, łagodzącym bóle (np. kolan), przyspieszającym gojenie ran, przyspieszającym również przemianę materii, ułatwiającym pozbycie się toksyn z organizmu i mającym wiele innych właściwości*
W internecie jest bardzo dużo informacji na temat tego enzymu, na dole postu dałam przykładowe strony.
Ale to wszystko to tylko taka dygresja, bo chciałam przecież napisać, że... zastosowałam typowe zaskoczenie, nie powiedziałam mu co planuję, postanowiłam uczynić Im wszystkim niespodziankę, wybrałam sobie dzień - niedziela - kiedy wszyscy jesteśmy razem.
A więc jest niedziela, a Ten mi z rana wyskakuje, że ma dla nas niespodziankę... że na wycieczkę nas zabiera, że to wycieczka z myślą o mnie (a mnie się już gorąco robi) więc jemy śniadanie, do kościoła i leeecimyyy! Taki ma plan On.
Nigdzie nie lecimy, bo zostajemy w domu, i to nie jest żadna niespodzianka to jest dywersja - ja mu na to -że dziś zaplanowałam Dzień Ananasa i to jest moja niespodzianka. Jakiego ananasa?! - taki aktor się z niego nagle zrobił, bo te zdziwienie z lekką irytacją bardzo naturalnie mu wyszło. Mówię, że niech nie udaje, bo dobrze wie o co chodzi, że gdzieś pewnie zaglądał w moje zapiski, i wiedział, że ja na dzisiejszy dzień planuje ananasowy dzień i dlatego taki przewrót zaplanował. On żadnego ananasa w domu nie chce widzieć -ja mu że to bardzo dobrze, bo to w ogrodzie będzie-Dlaczego ja mam takie pomysły? Dlaczego nie mogę wpaść na to by zrobić Dnia Boczku na przykład? Ja mu żeby się nie wygłupiał! Boczku nie będzie. To on w odpowiedzi, że tego ananasa nie tknie.
Taki impas trochę się zrobił, nie spodziewałam się, że kiedy planowałam ja, w tym samym czasie planował On, ale najbardziej przerażała mnie wizja, w której, co jest wysoce prawdopodobne, że się zaweźmie i faktycznie nie ruszy ... Jak taka opcja zaczyna być bardziej realna, to trzeba się czasem pod boki wziąć, powiedzieć co się myśli, a ja na przykład myślę, że jak piszą o tym ananasie wszędzie, jakieś badania robią, że zdrowy, to trzeba przynajmniej skosztować, no i sam na świecie nie żyje, dzieci ma. A przecież wszyscy we wsi wiedzą, że przykład to powinien iść odgórnie. Więc niech dzieci widzą! Niech widzą, że Tata je ananasa sałatębrokułmarchewkizpomidorem, a nie tylko bułka z szynką i żółtym serem jedzona po kryjomu... a co myślał, że ja o tym nie wiem? Aż taki naiwny, że gdy będzie się jak dziecko ukrywał to ja się nie dowiem... że ja niby nie wiem, co do ust wkłada... ? I niech nie robi takiej miny, niech się nie uśmiecha pod nosem, bo o ananasie teraz mówimy. Dla dzieci niech przykład da! Niech się poświęci! I dobrze niech będzie też po Twojemu, jedziemy tam gdzie Ty chcesz ja jestem grzeczna, a potem Wy z ananasem się polubicie.
Pół dnia z ananasem się odbył, na świeże owoce to już było za późno; wróciliśmy późnym popołudniem, więc zaserwowałam ananasy zapiekane i ciasteczka a same owoce służyły już tylko za dekoracje. Miało być mnóstwo jedzeniowo ananasowych atrakcji na cały dzień a było na kilkanaście minut, ostatecznie okazało się, że Mąż był zadowolony, dzieci zachwycone bo nie wiedziały nic o starciu się dwóch sił, a dzień miały przecież pełen wrażeń.
Ale ja sobie tak myślę... że jak sobie tak zaplanujesz dokładnie co ma być, to zawsze ale to zawsze musi coś wyskoczyć. I druga sprawa; człowiek uczy się na błędach, prawda? Nigdy więcej ananasowych niespodzianek z zaskoczenia dla Męża, od teraz będzie od samego początku brał w nich czynny udział, bo sam przyznał się, że ostatecznie nie było tak źle :) Trzecia i ostatnia; jak najwięcej takich dni tematycznych, dzieci były zachwycone.
*Trochę o bromelinie tutaj i trochę Tutaj
Zrobiłam nadziewane ananasy, przepis Tutaj znajdziecie, ja go trochę zmodyfikowałam, zamiast ryżu dałam komosę ryżową, nie dałam mąki.
Ciasteczka upiekłam z przepisu, który pojawił się kiedyś na blogu Tutaj polukrowałam korzystając z naturalnych ubarwiaczy; żółty to kurkuma, a zielony to herbata matcha.
Sukienka Martynki. Idealnie się wkomponowała w dzień, kupiłam ją podczas Jarmarku u babci Anny w Nikiszowcu. Śliczna ta sukienka, żywe intensywne kolory, takie letnie. Wprawdzie mało prana, ale już po drugim wrzuceniu do pralki wiem, że długo utrzyma swoją jakość. Kupiłam u bardzo sympatycznej Pani, za dość przystępną cenę Firma bi bello mają stronę Tutaj więcej wzorów i materiałów można zobaczyć na Fb Tutaj i Tutaj planuję napisać do właścicielki z prośbą zrobienia spódnicy z tego samego materiału spódniczki jaką ma Martynka - wiem, że jest taka możliwość. Z tego co zauważyłam, nie wszystko to, co widziałam na stoisku jest na stronie.
No to z całego dnia zrobiły się ananasowe minuty, ale z jakim oblężeniem za to. Ananasy atakują :)
OdpowiedzUsuńTak... oblężenie... te określenie bardzo by się mojemu spodobało :)
UsuńŚwietne zdjęcia ananasowe :) Ananas faktycznie jest skarbnicą witamin i pomaga w pozbyciu się zbędnych kilogramów, a do tego jest pyszny :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wcześniej do tych informacji nie dotarłam, ale teraz ten ananasa to jakby dopiero się narodził i cieszę się nim jak dziecko. Pozdrawiam :)
UsuńDzień Boczku :D ha ha mój mężczyzna byłby zachwycony... :) na Dzień Ananasa nigdy by się nie zgodził... ;)
OdpowiedzUsuńPięknie fotki :)
Nie, no nie zrobię dnia boczku, nie zrobię, nigdy w życiu :) Ale zrobię Mu zadośćuczynienie za te "męki" i zrobię mu "Wsiowy dzień" -już koncepcję mam :)
UsuńSylwia ty się nadajesz do pracy w przedszkolu My też mamy tematyczne dni ... dzieci to uwielbiają:) pozdrawiam gitaco
OdpowiedzUsuńTemat tego dnia wypłynął spontanicznie, ale jak już o tym wspomniałaś, to faktycznie...! Kiedyś, jak pracowałam z dziećmi w świetlicy, też organizowałam dni tematyczne. Dzieci to uwielbiały i zawsze radośnie uczestniczyły. Teraz mam takie przydomowe przedszkole (z mężem włącznie :), w planach mam kolejne dwa takie dni, scenariusze dopiero się tworzą :) Gosia! Bardzo się cieszę, że mnie tu odwiedziłaś. Pozdrowienia dla Was :)
Usuńanansaowy zwrót głowy
OdpowiedzUsuńMój mąż nazwałby to inaczej :):):)
UsuńSuper wpis ...ubaw po pachy z tym ananasem ...tak lekko napisane świetnie się czytało i zdjęcia jak zwykle katalogowe .Bosskie :)))
OdpowiedzUsuńTen ubaw to był dopiero później, bo na początku lekko wpieniona byłam. Dziękuję :)
UsuńHahahaha :) nieźle :) ale malzonek widze przeżył i pewnie bedzie bardziej otwarty na propozycje :)
OdpowiedzUsuńAnanas jest teraz w modzie. Świetnie wygląda jako motyw dekoracyjny . Pięknie przygotowałaś przyjęcie. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuń