Spacerkiem ze szkoły
Dobrze. Powiem TO.
Jakiś kompleks się do mnie przypałętał i trzyma się mocno od wielu lat. Przez okulary, które noszę, kompleks nosa mam.
Dynda mi jak serdelek (przyrodzenie raczej hahaha... na poważnie ;)) na samym środku i przeszkadza mi w poczuciu bycia piękną.
Wiem, głupie wyznanie.
Podejrzewam, że to brak akceptacji własnej albo kwestia oprawek. Pierwszą opcję pominę milczeniem, zaś druga... w końcu natrafiłam na takie, w których po raz pierwszy pomyślałam, że ładnie :) Wiadomo, lepiej bez, ale jak już, to tylko te.
Kilka zdjęć niżej (no dobrze kilkanaście, dzisiaj mnie poniosło:) wyjaśnię Wam, dlaczego te są takie wyjątkowe.
Poza tym... nie wiedziałam, że mam tyle zmarszczek!
Co za wspaniałe czasy.
By nie marnować żywności, na zakupy jeżdżę, kiedy półki niemal puste, a tak korzystam z tego, co mam. Kombinuję. Aż wykorzystam wszystko, by już więcej nic się nie przeterminowało.
Przyznam się, że decydując się na pójście na nogach po córkę, nie myślę o tym, by zaoszczędzić paliwo, tylko w trosce o zdrowie, bo trochę ruchu to raczej nikomu nie zaszkodzi, rezygnuję z jazdy, kiedy mogę. Zwłaszcza, że ostatnio, jeżeli już nie muszę za dziećmi, czy dla dzieci biegać, załatwiając jakieś drobne sprawy, to najczęściej siedzę przy biurku, i maluję.
A tu jest oszczędność paliwa, czyli pieniędzy, zyskuje za to zdrowie, środowisko, kosztem czasu - wiadomo.
Nie da się ukryć, że autem jest szybciej.
Nie wiem jak inne dzieci, ale moje potrafią czas wydłużyć maksymalnie. Decydując się na pójście po Martynkę na nogach (to ok 4 km tam i powrót) liczę się, że nie wrócę za 10 minut, co ma miejsce, kiedy jadę samochodem.
Dwie godziny to minimum.
Oczywiście, przez całą drogę to ja niosę plecak.
I tu muszę (bo nie wytrzymam) dodać, że ilość książek, jakie dzieci w IV klasie muszą dźwigać, jest po prostu zdumiewająca. Nie zważyłam plecaka, nie wiem dokładnie, ale jeżeli przez całą drogę do domu, czuję znaczący ciężar, to wniosek jest tylko jeden. A przecież wiadome jest, że dziecięce kręgosłupy są plastyczne.
I co z tego, że mają szafki, jeżeli i tak mają zadania domowe, codziennie. Nie licząc nieustannych kartkówek i sprawdzianów. Dźwiga dziewczyna na swoich plecach ciężary jak tragarz.
Już dwa razy musiałam przeszywać uchwyt plecaka.
Poniższe zdjęcie idealnie obrazuje moją Martynkę.
Mnie udało się natrafić na takie okulary, które już mają w zestawie przeciwsłoneczne nakładki. Założenie ich to 2 sekundy, z wyjęciem oprawek z etui. Są z przepięknym różowo niebieskim odblaskiem, a widoczność w porównaniu z dniem jest - nie do wiary -nieznaczna, co czyni je naprawdę wyjątkowymi.
Wreszcie! Będę mogła spokojnie jechać autem w słoneczny dzień. To naprawdę katorga. Tak samo jak oślepiające reflektory aut w nocy.
Muszę tylko pamiętać o tym, by nie zapominać o etui.
A ja zawsze chciałam nosić okulary :))). To znaczy musiałam zacząć ich używać już w podstawówce i z wielką chęcią je nosiłam i noszę do dzisiaj, w dobie wynalazków takich jak soczewki lub laserowa korekcja wzroku. W ogóle nie jestem takimi cudami zainteresowana, bo lubię być w okularach. Oczywiście oprawki to ważna rzecz, kiedyś kupiłam modne, które mi się podobały, ale ich kształt powodował zniekształcenie widzianej przestrzeni, więc zrezygnowałam z nich. Od lat używam okularów fotochromatycznych, które same reagują na zmianę natężenia światła, więc na dworze robią się ciemne, a w pomieszczeniu - bezbarwne.
OdpowiedzUsuńI też prawie zawsze chodzę do pracy na piechotę - około 1,5 km w jedną stronę :)))
Być może kiedyś zdecyduję się, na laser. Jeżeli będzie opcja uśpienia do zabiegu :) Mam bardzo wrażliwe oczy, soczewki odpadają - kiedyś było mnóstwo prób zakładania - straszna ze mnie panikara, fotochromy też miałam, ale wyglądam w nich naprawdę źle, albo inaczej, czułam się w nich naprawdę źle :) Gdybym miała cofnąć czas, to na pewno z myślą o oczach. Nabawiłam się wady, czytając książki po ciemku.
UsuńTo wspaniale, że świetnie czujesz się w okularach! To bardzo ważne jest akceptować się ze wszystkim :) Pewnie czujesz się w okularach pięknie, kobieco ❤
Tak sobie teraz wyobrażam jak idziesz pieszo tyle kilometrów... a myślałaś o rowerze?
oooo, macie żyrafy w lesie! ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, również okularnica
Co jakiś czas... zoo :)
UsuńPozdrawiam!
Fajnie, że dzieci nie protestują przed takim długim spacerem. Kiedyś też lubiłam długie spacery, teraz ciągle się gdzieś spieszę, ciągle coś mam do zrobienia, więc ...pozostaje korzystanie z auta:)
OdpowiedzUsuńO, ja też ciągle się śpieszę. Spacer jest zawsze kosztem czegoś. Niestety.
UsuńPozdrawiam! :)
Ja też noszę okulary i nie miałam pojęcia o nakładkach a od lat męczę się niemiłosiernie nosząc latem zwykłe okulary bo ciężko znaleźć korekcyjne przeciwsłoneczne więc dzięki, że się tą informacją podzieliłaś😃
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłych spacerków życzę🚶🏻♀️🚶🏻♀️🚶🏻♀️
Właśnie. Też powinnam napisać, że od lat męczę się latem. Powinnaś takie nakładki znaleźć w każdym sklepie z okularami. Tam Ci dopasują nakładki, do okularów, które nosisz.
UsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
Też jestem okularnicą, krótkowidzem, przy czym okulary noszę w warunkach domowych, "do ludzi" noszę soczewki ;) Które ideałem nie są, ale wolę je od okularów (znalazłam idealne jednodniowe soczewki, o których mogę zapomnieć na długie godziny, ale codzienne noszenie jednodniówek to ogromny wydatek, dlatego póki co noszę je w wyjątkowych okazjach ;) ). Twoje nowe oprawki pasują Ci świetnie do twarzy, a z tymi nakładkami, jako przeciwsłoneczne - rewelacja. Świetnie wybrałaś, bardzo mi się podobają :) Też muszę w końcu wymienić swoje, bo chociaż domowe, to już się mocno zużyły. Co do nosa - hehe, też swojego nie lubię, miałam zawsze ogromny kompleks, teraz szczerze mówiąc stwierdziłam, że tak naprawdę, naprawdę naprawdę, to nie ma to znaczenia - jestem jaka jestem i nie będę nigdy wyglądać jak Natalia Oreiro, a mój nos nie zamieni się w nosek Megan Follows (na operację bym się nie odważyła:D) :) Inna sprawa, że jak mówiłam (skarżyłam się) mężowi, że mam duży nos, to on się dziwił, że opowiadam głupoty (może nie powinnam mu podsuwać pewnych rzeczy, hehe) :D Więc pewne jest to, że patrzymy na siebie dużo dużo bardziej krytycznie, niż otoczenie (jeżeli to otoczenie patrzy na nas w ogóle :D). Błahym stwierdzeniem jest "zaakceptuj siebie", ale w swojej istocie jakże ważnym. Ja swój nos zaczęłam po prostu olewać :D Jest jaki jest i trudno. A jeszcze inna sprawa - nigdy, patrząc na Twoje zdjęcia nie pomyślałam, że z Twoim nosem jest coś nie tak :D Masz ładne, regularne rysy :) I piękny uśmiech! :D A to podobno najlepszy upiększacz. Twoje dzieci są urocze :)
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałam na Instagramie - jak dla mnie wyglądasz super w okularach :) :)
OdpowiedzUsuńJa swoje noszę od wielu lat i jakoś się razem polubiliśmy ;)
Co do spacerów - zazdroszczę takich możliwości tzn. takich widoków! :) U mnie to w 90% bloki dookoła...
A jeśli chodzi o plecaki - sama pamiętam z czasów szkolnych jaki mój był ciężki, niezależnie od etapu nauki. Później ,po studiach, pracowałam dwa lata w szkole podstawowej jako nauczyciel. I wiesz co? Okazało się, że z tej "drugiej strony" ciężar wcale się mocno nie zmniejszył :P Zawsze miałam coś do zabrania do domu - zeszyty, albo stertę sprawdzianów, albo jakieś szkolne papiery... albo wszystko na raz :)
No nie mogę ...następna wymyśla. Jaki nos kobieto? Widziałaś mój ;)))
OdpowiedzUsuńFajne masz te dzieciaki.
Heh mialam takie okulary w 2004roku :) naprawde sa dpstepne od wielu lat ;) super wyglądzie dobrze ze spacerujecie bo sport to zdrowie ;) nie myslalas o soczewkach? Niestety mnie boli w nich glowa ale moze u Ciebie bedzie ok? ;) w pol dnia doszlam do wprawy ich wkladania wyciągania ;) takze nie sa zle.
OdpowiedzUsuń