Rudolf i Fircyk
Miałam już napisać, że jak co roku podziwiam jesień, ale najzwyczajniej minęłabym się z prawdą, bo były takie momenty, kiedy mijały miesiące, pory roku a ja ledwo świadoma, co się w około mnie dzieje. Tak mnie pochłaniała gonitwa... nie śmiem napisać, że gonitwa życiowa, bo to żadne życie, tylko pęd owczy. Jak bardzo cieszę się z tego, że sobie to uświadomiłam, jak dobrze, że mnie to zabolało, bo kogo nie boli, kiedy uświadamia sobie, że mu życie przez palce ucieka? Wiele się u mnie zmieniło, bo choć nadal nie mam za wiele czasu, choć nadal gonię, by wszystko jakoś do kupy zebrać, to ta gonitwa już nie jest pędem owczym, a raczej świadomą bieganiną, podczas której przystaję nagle i przyglądam się, zachwycona, zamykam oczy i staram się poczuć, nasycić się, nacieszyć. Moje życie się nie zmieniło, nadal mam mnóstwo obowiązków, zobowiązań, które zresztą sama sobie nakładam, bo nie umiem nic nie robić, ale zmienił się mój sposób myślenia, spostrzegania, i ta zmiana uczyniła mnie szczęśliwszą.
Mamy wspaniałą porę roku, jesień pędzlem maluje nasz świat, widzicie to? Mieszkam w dzielnicy, do której dojazd jest z trzech stron, dwie z nich wiodą przez las, codziennie przejeżdżam tymi trasami, nadziwić się nie mogę, co przyroda wyprawia. Pomyślałam sobie, że przemycę kilka zdjęć, tu na blog, a koszulka, którą wymodziłam Przemkowi, stała się odpowiednią okazją.
Przedstawiam Wam Rudolfa i Fircyka, renifery z zaprzęgu Św. Mikołaja, powoli się szykują, przed nimi kilka dni intensywnej bieganiny :)
Namalowałam renifery farbami do tkanin, wyprasowane wytrzymały pranie w 40 stopniach... nawet przeszła mi przez głowę myśl, że zdolna jestem, która niestety trwała chwilę jedynie, bo dla Martyny robię szkic, który kompletnie mnie nie zadowala, więc co naszkicuję to zmazuję.
Wiem, że jak już chwycę za pędzel, to wyczaruję kolejną koszulkę, i aż się doczekać nie mogę, bo czuję, że malowanie, to jest to "To", to, co szukałam od dawna :)
Namalowałam renifery farbami do tkanin, wyprasowane wytrzymały pranie w 40 stopniach... nawet przeszła mi przez głowę myśl, że zdolna jestem, która niestety trwała chwilę jedynie, bo dla Martyny robię szkic, który kompletnie mnie nie zadowala, więc co naszkicuję to zmazuję.
Wiem, że jak już chwycę za pędzel, to wyczaruję kolejną koszulkę, i aż się doczekać nie mogę, bo czuję, że malowanie, to jest to "To", to, co szukałam od dawna :)
swietniw wyszla ta koszulka :)
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze odnalazłaś szczescie i zrozumiałaś droge którą podążasz chciałabym tez ale jak widać jeszcze sie ucze a malowidła no cóż moge powiedzieć przesliczne dech zapiera zawsze podziwiałam Twoje malowidła :)
OdpowiedzUsuńJa też nadal się uczę, bo to nie jest tak, że zawsze jest cacy... :)
UsuńAch tam, malowidła... no dobrze, dumna jestem z siebie, na ten moment oczywiście. Teraz maluję na koszulce pierniczki w zimowej scenerii i jestem bardzo ciekawa czy wyjdzie ok. Pozdrawiam :)
Super, świetnie wygląda taka malowana koszulka!
OdpowiedzUsuńMaluj, maluj bo reniferki podbiły moje serce.
OdpowiedzUsuńCo to zmian w podejściu do życia, to gratuluję.
Właśnie sobie tutaj majstruję pewien świąteczny obrazeczek na koszulce, jak się uda to w tym tygodniu pokażę :) Pozdrawiam :)
UsuńKocham jesień i zachwycam się zdjęciami, które tu nam przemyciłaś. Lubię też ognić, ale nie owczym pędem, jak to napisałaś. Lubię, bo chcę dużo zrobić, zobaczyć, przeżyć. Nie znoszę bezruchu, choć czasem warto poleżeć i pomarzyć po prostu. Koszulka z reniferami jest piękna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Życzę Ci aby Twoja gonitwa zawsze sprawiała dużo radości! Również pozdrawiam :)
UsuńCudowna koszulka:) Bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńuściski serdeczne
Świetny zestaw, koszulka jest przeurocza :)
OdpowiedzUsuńAle super, urocza koszulka! :D
OdpowiedzUsuńObserwuję :D
Bardzo mi miło :)
Usuńmega koszulka!!! a u mnie też ślicznie, drzewka się złocą, wyglądą magicznie. W zimie to niestety nieco przearżająco, gdy takie łyse gałęzie wystają znad śniegu xD
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja łyse drzewa też uwielbiam, tzn. patrzeć na nie uwielbiam, a jeszcze bardziej kiedy wszędzie jest biało, spod zasp wyłania się takie szaroczarne drzewo, i stado wron.... przypomina mi się teledysk Madonny "Frozen", to takie mroczne skojarzenie, bo jeszcze mam inne, baśniowe, kiedy takie łyse drzewo obrośnięte mchem... no dobra, przestaję :) Pozdrawiam :)
UsuńMaluj, maluj :) Koszulka super :)
OdpowiedzUsuńPrześliczna koszulka! Niezwykle oryginalna...
OdpowiedzUsuńTeż mnie korci, żeby spróbować malowania na tkaninie... niestety nie wiem jakie farby i gdzie kupić?
Jestem też pełna obaw co z praniem, prasowaniem itp. więc nie wiem czy się odważę...
A próbuj, bo to przyjemna przygoda :) Na 100% polecam Textile Art firmy nerchau, jak wyschnie (dla pewności czekam 3 dni), prasuję przez papier śniadaniowy (ten cienki), dla pewności kilka razy (bo jakoś boję się, że w praniu padnie rysunek), przewracam na lewą stronę i piorę w 40 stopniach, obroty normalne (1200), i wszystko ok. Teraz testuję dodatkowo farby pentart oraz decoart so soft, obrazek już wyprasowałam i w czwartek robię pranie, jak wyjdzie super to tam znać. Kupywałam na Allegro, oraz na-strychu
UsuńSuper koszulka, okolica piękna, życzę jak najwięcej chwil z zamkniętymi oczami:))
OdpowiedzUsuńNoooo i to mi się podoba!
OdpowiedzUsuń