Syrop z pędów sosny
Kiedy moje dzieci zaczęły chorować, zwłaszcza moja najstarsza córka, zaczęłam chwytać się przeróżnych sposobów, na to aby jeżeli już nie zapobiec, to złagodzić chorobę. Martyna przez pierwsze 5 lat swojego życia, śmiało mogę napisać, w ogóle nie chorowała. Nie potrafię sobie przypomnieć aby miała gorączkę, katar. Ale kiedy poszła do przedszkola..... to antybiotyk za antybiotykiem, wysokie gorączki, okłady, psikanie, kasłanie, dużo tego. Ledwo, co wyzdrowiała, to znowu chora. Syrop z czosnku i cebuli mamy już za sobą, stosuję, wierzę, że działa. Lepsze to, niż syropki z apteki. Bo te (oczywiście niektóre) mogą być, ale jak ich nie będzie, też nic się nie stanie. No cóż, może ja tylko tak mam...
O syropie z pędów sosny słyszałam wcześniej, ale nie miałam potrzeby być bardziej zainteresowana. Ale ostatnio czytając Green Canoe, natknęłam się na przepis, no i musiałam się nieco zatrzymać. A że akurat wypada okres, w którym pojawiają się młode pędy sosny (przełom kwietnia/ maja), to musiałam, po prostu musiałam spróbować. Przy zrywaniu pędów, warto pamiętać o rękawiczkach ochronnych, bo pędy są lepkie, i brudzą dłonie. Ja o tym nie pomyślałam i później musiałam szorować łapki. Gdzieś w internecie przeczytałam, że najlepsze są pędy do 12 cm, im dłuższe tym mniej soku. W trosce o sosenki, pędy zrywałam z kilku drzew.
Syrop z młodych pędów sosny
Gdy zerwiemy młode pędy , myjemy je pod bieżącą wodą i kroimy na malutkie kawałki, 1-2 cm , wkładamy do słoika, tak aby przykryły dno, posypujemy cukrem, lekko dociskamy, układamy kolejne warstwy powtarzając czynności. Słoik zakręcamy i odstawiamy w dobrze nasłonecznione miejsce na tydzień dwa w zależności od pogody. A jak jest potrzeba, to na dłużej. Po tym czasie zlewamy powstały syrop do słoiczka i odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce. W taki sposób przechowywany syrop nie straci nic ze swoich leczniczych właściwości, nawet przez kilka lat.
Taki syrop jest idealny na wszelkie problemy z gardłem, przeziębieniem, wzmacnia cały organizm i już nie mogę się doczekać jesieni, kiedy zacznę profilaktycznie podawać mojej rodzinie.
Jestem bardzo ciekawa, czy stosujecie syrop?
Pozdrawiam Was słonecznie :)
Od paru lat robię ten syrop dla nas, dzieci i wnuków. Jest rewelacyjny. Na profilaktyczny polecam z kwiatu czarnego bzu, bo jest słabszy. Obydwa są fantastyczne.
OdpowiedzUsuńPamiętam moją mamę robiącą sok z czarnego bzu, garnki z sokiem, stół z ogromną ilością słoików gotowych do zalania, plamy z soku, które nie chciały się sprać :) Koniecznie spróbuję w tym roku, dziękuję :)
UsuńW tym roku tez planuje zrobić, sama jako dziecko piłam i wiem że działa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lepszej rekomendacji nie ma :)
UsuńDo tej pory robiłam tylko, w podobny sposób, syrop z cebuli :) Ale sosnowy zapewne tak nie cuchnie :))) Trzeba spróbować!
OdpowiedzUsuńJa też wyłącznie z cebuli i czosnku stosowałam. Mogę się tylko domyślać jak będzie pachniał syrop z sosny, bo jak otworzyłam pojemnik z schowanymi pędami, to roztoczył się tak cuuudowny zapach... :)
UsuńTo mój ulubiony lek i jedyny jaki używam :) Robiłam w zeszłym roku a w tym na pewno powtórzę :)
OdpowiedzUsuńA mnie to trochę zdumiewa i zastanawia, bo przeczytałam wyłącznie dobre opinie na temat tego syropu, a u lekarza nie zaproponują, w aptece też cisza, natknęłam się całkiem przypadkiem na takie tzw. "babcine" sposoby. Po raz kolejny okazuje się, że Matka Natura, wie jak pomóc...
UsuńKiedyś dostałam od sąsiadki i przyznam, że jest naprawdę dobry!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Natalia, a piszesz o smaku czy o działaniu?
UsuńW moim rodzinnym domu był syrop z mniszka lekarskiego i chyba działał, moja siostra stosuje takie niedobre czarostwo cebulowe i mówi, że działa więc pewnie matka natura potrafi być lepsza od chemii!
OdpowiedzUsuńMam wielka nadzieję, że sosna uchroni Twoja rodzinę przed chorubskami!!!
Udanego tygodnia, Ania
Nie ma to jak dary natury :)
OdpowiedzUsuńSuper! Mam dwie sosny w ogrodzie i tak sobie oglądałam te pędy , nawet myśl miałam aby zrobić "lek" z nich tak na wszelki wypadek bo dzieci często chorują .... Dziękuję za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńTym syropem moja teściowa leczyła mojego Krzysia po strasznych problemach oskrzelowych, tradycyjny, eko,,super
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym syropie ale nigdy nie robiłam. A u mnie na drzewach teraz tyle młodych pędów sosny....! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
d.
Przepiękne zdjęcia !!!!
OdpowiedzUsuńSyrop z pewnością skuteczny,wierzę na słowo , sama nigdy nie próbowałam.