Majówka
To była najbardziej "najnudniejsza" i najbardziej produktywna majówka.
Połowę tego czasu spędziłam na robocie w ogrodzie, było co robić, wiadomo... druga połowa była przeznaczona na prace w domu i wszystko, co z tym związane oraz przy biurku malowanie. Był to dla mnie frustrujący czas, jakoś tylko mnie przypisane jest robienie kilku czynności na raz. Mam poczucie, że w związku z tym, nic nie jest zrobione tak jak powinno. Chciałabym skopać wszystkie grządki, wyplewić chwasty, naprawić płot, odnowić kolor domku, poprzycinać co przycinania wymaga... jednak w połowie pracy przerywam czynności, bo obiad trzeba ugotować, posprzątać, a praca przy biurku woła jękliwie... i odwrotnie, będąc w domu, myślę, że ogród zarasta, nie posiane...
Ruszył kolejny sezon, tworzenia przez męża altany, to już 4 rok. Codziennie przybywa po jednej belce, ale jako, że robi ją sam (przy pomocy swojego taty), to nic nie mówię...
Ale czasem sobie myślę, że mogłabym być mężczyzną...
Z tą niesamowitą refleksją :):):) żegnam się z Wami do następnego razu...
hahaha wtedy nie gotowałabyś obiadu tylko migiem budowała altany :) super wygląda Twój ogród;-)
OdpowiedzUsuńNie gotowałabym :D
Usuń"Nudne" dni są i u mnie gdy nie wiem w co ręce włożyć. Dziś wolne to lecę do ogrodu i już wiem że wszystkiego nie zdążę zrobić. Pozdrawiam i zapraszam do mnie w przerwach :-).
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam:))) Altana nabiera po prostu mocy urzędowej;)) Przyjdzie i na nią czas:)
OdpowiedzUsuńA ja się narobiłam, wyplewiłam, nasadziłam, a teraz wszystko tonie w deszczu, więc już sama nie wiem co lepsze, trzeba było siedzieć w domu i haftować:)))