Kurkowy wpis
Najpierw była cała gromada, nie liczyłam ale 10 kur co najmniej, poszły sobie, po kilku minutach wróciły tylko 4, trzymały się blisko siebie, choć jedna tak jakoś zdecydować się nie mogła, w końcu poszła sobie.
Trzy kury, które zostały wyglądały na jakieś przyjaciółki.
Czy możliwe są kurze przyjaźnie?
Przypomniałam sobie, że jak się wykonuje jakieś czynności, to szybko ciepło się robi, może one o tym wiedzą, i dlatego tak grzebią jak wściekłe?
Ależ u nas napadało, od lat takiego śniegu nie było!
Fajny taki sielski widok. Moja artystyczna dusza śpiewa. Momentami bajkowo. Liczą się tylko momenty, chwile... Przypomniał mi się obrazek, jaki zobaczyłam jakieś 20 lat temu, w innym miejscu i w innym świecie, a do dziś mi towarzyszy. Tak piękny był. Było to w opuszczonym ogrodzie, bluszcz i powojniki tak się rozrosły, że z drzew zwisały niczym liany, powalone drzewa, spróchniałe porośnięte mchem wtopiły się w otoczenie, idealnie pasowały do ruiny z czerwonych cegieł stojącej niedaleko, była feeria zielonego, milion odcieni, gdzie nie gdzie z drzew jabłoni spozierały dojrzałe czerwone jabłka, nikt ich nie zrywał. Był spokój i cisza. Nagle z trawy wzbiły się gołębie, pięć ich było, jedne bardziej lub mniej rozpostarte skrzydła, unosiły się do góry, wleciały w snop porannego światła. Piękny widok, bajkowy, brakowało tylko złotego pyłu i skrzeku egzotycznych ptaków.
...Ale nie chciałabym mieć kur, chyba, że tylko na jajka. Nie potrafiłabym uśmiercić. Moje dzieci, też nie chcą jeść mięsa jakiegokolwiek, jak tylko uzmysłowią sobie, skąd one pochodzi. Mówię Im to.
Żadna ze mnie weganka tak poza tym, choć mięso to już jemy raz w miesiącu, kiedy rosół zrobię.
Zimno, minusowa temperatura, śnieg się pięknie skrzy, a ja brnę przez śnieg, miejscami sięgający mi do kolan, szczęśliwie mam śniegowce. Widzę je z oddali, nie czują się zaniepokojone, więc zbliżam się bardziej. Jedno, trzecie, kolejne zdjęcie.... później będę żałować, że nie podeszłam jeszcze bliżej, ciekawsze ujęcia by były...
Taka głupota, o kurach pisać.
Tak to już jest, jak się człowiek na chwilę zatrzyma, zwłaszcza wtedy, kiedy roboty tyle, że co do minuty wyliczone... zatrzyma się i pomyśli, nasyci oczy, nacieszy się. Potem dochodzi, że w tym czasie skończyłby ważną rzecz, a tak to się odsunęło wszystko w czasie.
Ale nie żałuję.
I tak Wiecie, stoję przy tym oknie a przez moją głowę przelatuje trylion myśli, lecą jak szalone, bez ładu i składu...
Czasem chciałabym być jak ta kura, jedna czy druga, grzebać w tej ziemi zapamiętale, a nie... latać mi się zechciało.
W tej kuchni, oglądając kury i podziwiając śnieżne widoki, czekałam aż dojdzie owsianka :)
Od jakiegoś czasu, jedno z ulubionych śniadań. Robię ją jeden raz w tygodniu, zdarza się, że dwa razy, ale to są wyjątki. Napisałam, że "dochodzi" do siebie... mam na myśli to, że nie gotuję płatków owsianych (kiedyś to robiłam, do momentu, kiedy przeczytałam, że gotując płatki, zwiększamy indeks glikemiczny, przekonałam się, że faktycznie płatków nie trzeba wcale gotować, by były równie dobre), zalewam je gorącą wodą, lub mlekiem roślinnym i czekam kilkanaście minut aż zmiękną.
Płatki owsiane wzbogacam różnymi nasionami, aktualnie, co mam na stanie w kuchni, na przykład pestki dyni, len, nasiona konopi, sezam niełuskany, bakaliami, i świeżymi owocami.
Owsianka bez gotowania
- Płatki owsiane
- Pestki dyni, słonecznika, sezam
- 2 starte jabłka
- 2 szklanki mleka roślinnego
- Szklanka rodzynek i owoców goji
- Łyżeczka malin liofilizowanych
- 2 łyżeczki pasty z orzechów laskowych
- Wiórki kokosowe, płatki migdałowe
* O paście z orzechów laskowych pisałam TUTAJ Okazuje się, ze to jest idealny dodatek do powyższej owsianki, wspaniale komponuje się smakowo z pozostałymi składnikami
Wygląda na to, że jest to moja druga propozycja śniadaniowa. O pierwszej, bez użycia chleba pisałam Śniadanie bez udziału chleba - na szybko Zapraszam.
Jak już jestem przy kuchni, pokażę Wam, co jeszcze (oprócz obiadu i kolacji rzecz jasna) przygotowałam na drugie śniadanie. Taki sok staram się robić raz w tygodniu.
Sok na odporność
- 2 grejpfruty
- 1 cytryna niewoskowana
- 5 dużych ząbków czosnku
- 1-2 szklanki wody
Obrałam ze skórki grejpfruty, z cytryny wyciągnęłam tylko pestki (skórkę zostawiłam, ale uprzednio wyczyściłam, o myciu owoców i warzywa pisałam TUTAJ ), obrałam ząbki czosnku. W wyciskarce wycisnęłam sok z powyższych składników, dolałam wody. Przed każdym wlaniem soku do szklanek porządnie wymieszałam zawartość naczynia.
Śliczna muminkowa miseczka z uroczą łyżeczką, a zawartość wyglada pysznie! Wyślę Ci zaraz króciutką wiadomosc na maila😀
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe kury mają ferie zimowe, jak widać :).
OdpowiedzUsuńMięsa nie jadam i stopniowo zaraziłam tym męża, który jeszcze niedawno nie wyobrażał sobie życia bez jedzenia nieżywych zwierząt. Okazało się, że całkiem spokojnie (i zdrowo!) można się bez tego obejść :).
Płatki owsiane uwielbiam na równi z kaszą jaglaną! Płatki jem od zawsze bez gotowania, z jogurtem albo z utartym jabłkiem, miodem, cytryną, cynamonem - PYCHA! Bardzo chętnie wypróbuję też Twój przepis :).
Ciekawy przepis na owsiankę. Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńAle piękna zima u Ciebie. Gdybym za oknem miał takie widoki (jeszcze z kurkami) to na pewno nie tęskniłbym za różami w ogródku. Co do przepisu, to na pewno sprawdzę z moimi synami jeszcze w tą sobotę. Mamy ograniczenia na cukier, a owsianka wygląda na słodziutką nawet bez cukru :)
OdpowiedzUsuńZimy zazdroszczę :) Kurki wyglądają jak w bitej śmietance :)
OdpowiedzUsuńkurki na tle białego puchu - sielsko i prosto czyli jest urok jest dobrze ;) pozdrawiam asia
OdpowiedzUsuń