Intensywny czas pracy w ogrodzie (rzecz o kremach do rąk)
Okres wiosenno -letnio -jesienny to dla mnie czas intensywnej pracy w ogrodzie. Nasz ogród od lat ciągle się robi, jest więc dużo grzebania w ziemi. W ogrodzie mam niewielki ogródek warzywny, który jest wprost niesamowitą pożywką dla chwastów. Mam wrażenie, że nie rosną nigdzie bujniej tak, jak u mnie.
Rękawiczki nie pomagają, ziemia zawsze mi wsypie się do środka, po godzinie wyglądam jak nieboskie stworzenie, bo ja jak już grzebię w ziemi, to całym sercem :)
Ten, kto robi w ziemi, ten wie, że czasem ciężko doszorować dłonie. O paznokciach nie wspominając.
Moje dłonie w tym czasie są w koszmarnym stanie, najczęściej przesuszone, z bruzdami, pęknięte paznokcie, zmęczone. Zawsze w nocy ( w ciągu dnia ciągle coś robię, co wymaga mycia rąk) smaruję dłonie, rozpieszczam.
Najczęściej na szybko, używam kremów do ciała (wygładzający mus do ciała z szafranem, masło do ciała pomarańcza z cynamonem głownie te), olejków np. arganowy, z orzechów, albo z pestek malin... olej kokosowy to też taka podstawa. Kiedyś pisałam o nich Tutaj
Zdarza mi się kupić specjalnie krem do rąk, mam ich trochę przyznaję. Z tymi kremami to u mnie tak jak z miłością do kubków, ręczników kuchennych i papieru toaletowego: nigdy dość :)
Gdybym miała wymienić jedną cechę wspólną tych moich maizdeł do rąk, to bez wahania, ale z błogim westchnieniem napisałabym, ze wspaniale pachną!
Nie będę wszystkich opisywać, ale wymienię kilka jedynie, które wzbudzają we mnie więcej niż zwykłe zainteresowanie. Wszystkie te kremy używam dłużej niż rok.
Kremy na początku tłuste, szybko się wchłaniają pozostawiając skórę lekko nawilżoną, z przyjemnych zapachem. Ponadto w składzie mają zero parabenów, ftalanów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, substancji z upraw modyfikowanych genetycznie.
Są bardzo wydajne, odnoszę wrażenie, że wyciskam wyciskam i nic nie ubywa.
Jedynym minusem - moim zdaniem - jest opakowanie, a dokładnie jego zamkniecie. Bywa, że czasami ciężko zakręcić tubkę (podobnie rzecz się ma z kremami od Yope).
Rękawiczki nie pomagają, ziemia zawsze mi wsypie się do środka, po godzinie wyglądam jak nieboskie stworzenie, bo ja jak już grzebię w ziemi, to całym sercem :)
Ten, kto robi w ziemi, ten wie, że czasem ciężko doszorować dłonie. O paznokciach nie wspominając.
Moje dłonie w tym czasie są w koszmarnym stanie, najczęściej przesuszone, z bruzdami, pęknięte paznokcie, zmęczone. Zawsze w nocy ( w ciągu dnia ciągle coś robię, co wymaga mycia rąk) smaruję dłonie, rozpieszczam.
Najczęściej na szybko, używam kremów do ciała (wygładzający mus do ciała z szafranem, masło do ciała pomarańcza z cynamonem głownie te), olejków np. arganowy, z orzechów, albo z pestek malin... olej kokosowy to też taka podstawa. Kiedyś pisałam o nich Tutaj
Zdarza mi się kupić specjalnie krem do rąk, mam ich trochę przyznaję. Z tymi kremami to u mnie tak jak z miłością do kubków, ręczników kuchennych i papieru toaletowego: nigdy dość :)
Gdybym miała wymienić jedną cechę wspólną tych moich maizdeł do rąk, to bez wahania, ale z błogim westchnieniem napisałabym, ze wspaniale pachną!
Nie będę wszystkich opisywać, ale wymienię kilka jedynie, które wzbudzają we mnie więcej niż zwykłe zainteresowanie. Wszystkie te kremy używam dłużej niż rok.
Burt's Bees Hand Creme & Banana
Na ten krem natknęłam się przypadkowo (szukałam migdałowy z mleczkiem pszczelim, też tej firmy). I jestem tak zadowolona, że raczej się nie rozstaniemy. Jest 100% naturalny, łączy w sobie wosk pszczeli i aloes. Używam go wyłącznie wtedy, kiedy moje dłonie wprost błagają o pomoc. Kiedy są przesuszone (tak, że aż skóra miejscami pęka), napuchnięte od pracy. Wtedy nakładam ten krem i idę spać. Rano dolegliwościom jak ręką odjął. Używam ten krem tylko na noc, ponieważ jest tłusty i powoli się wchłania. Ale jest za to naprawdę skuteczny. I bardzo wydajny, wystarczy odrobina by zdziałać cuda. Z tej firmy, mam kilka rożnych specyfików (widzę, że na zdjęciu przez przypadek pojawił się też krem do stóp ;), ze wszystkich jestem zadowolona, ale z tego kremu najbardziej. Nie jest tani, ale wart swojej ceny.Cookie & Hand Cream od ITSSKIN
Kupiłam go z czystej ciekawości. Chciałam mieć w swoim zbiorze krem o zapachu truskawek i ciasteczek. Pachnie przepysznie, skóra dłoni po nim ma się całkiem dobrze ale... ale jest jedno "Ale". To nie jest jakiś specjalnie eko krem do rąk, koło działu natura nie miałby prawa stać. Tych niewłaściwych dodatków ma niewiele przyznaję, ale jednak... Mam go już drugi rok, oszczędnie go używam choć już niedługo się skończy. Trochę będę tęsknić za tym cudownym zapachem.Hand Cream Orange, Banana od The Secret Soap Store
O tych kremach możecie przeczytać na oficjalnej stronie firmy Tutaj Mam jeszcze krem z passiflorą, też dobry. Mam straszną chrapkę na porzeczkowy i z czekoladą :)Kremy na początku tłuste, szybko się wchłaniają pozostawiając skórę lekko nawilżoną, z przyjemnych zapachem. Ponadto w składzie mają zero parabenów, ftalanów, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, substancji z upraw modyfikowanych genetycznie.
Są bardzo wydajne, odnoszę wrażenie, że wyciskam wyciskam i nic nie ubywa.
Jedynym minusem - moim zdaniem - jest opakowanie, a dokładnie jego zamkniecie. Bywa, że czasami ciężko zakręcić tubkę (podobnie rzecz się ma z kremami od Yope).