Podczas pracy (ilustracje do książki)

Podczas pracy (ilustracje do książki)

Od ostatniego opublikowanego postu minęło niecałe dwa tygodnie... tyleż czasu nie było mnie przy komputerze.
Teraz, kiedy piszę, jest po północy. Parę minut temu włączyłam laptop. Aby się z Wami przywitać, powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku, moja nieobecność to po prostu banalny brak czasu... a nawet więcej:  walczę z czasem, ponieważ znam termin zdania ilustracji do książki.
Tu powinnam się radować, że to już niedługo... ale...
To dla mnie ciężki czas, pod względem artystycznym - w jednej chwili stałam się maszynką produkującą obrazki, to naprawdę dziwne doświadczenie...
... i ogólnie tak, życiowym. Jak to się mówi raz na wozie raz pod wozem, czasem słońce czasem deszcz... o, pasuje tu jeszcze: co mnie nie zabije, to wzmocni
Uśmiecham się, w drodze autosugestii :)
Jest już naprawdę późno, a mam parę pociągnięć do zrobienia przy biurku... pozostawiam Wam, kilka zdjęć, z mojej pracy do książki Joanny Łagodzińskiej.
Pozdrawiam!



Szybkie kuleczki

Szybkie kuleczki

Już nie pamiętam kiedy ostatni raz opublikowałam tu coś kulinarnego... nie to, że w kuchni mnie nie ma. Ależ jestem, nawet jest mnie tam tak dużo niżbym tego sobie życzyła :)
Dzieci - wiadomo. Gdyby nie One, do kuchni wpadałabym wyłącznie gościnnie. Taki ze mnie kuchenny leniwiec. 
Nie, cofam. Nie leniwiec. Bo przecież w tej kuchni to nieźle... zasuwam (choć tu pasuje inne wyrażenie ), znam inne metody by spędzić czas przyjemniej :)
Dobrze... ten post powinien być szybki, jak sprawa, która mnie tu przyciągnęła - włączyłam komputer właściwie, tylko po to - znalazłam w sieci ( @kuchnia_anety ), fantastyczny przepis na czekoladki. Robi się je szybko. 
Przepis nieco zmodyfikowałam, skracając czas tworzenia, więc wychodzi naprawdę ekspresowo. Dla mnie, interesujące w nich jest też to, że nie trzeba wielu składników, by cieszyć się czymś słodkim, a nagłą potrzebę można w sumie od razu zaspokoić.
Proporcje podaję na tak zwane "oko", ale jak ktoś będzie potrzebował, to wszystko odmierzę, albo zapraszam do autorki czekoladek - link powyżej - tam można podejrzeć składniki
Nie przedłużając:

Szybkie kuleczki

  • Mąka kokosowa
  • Pasta orzechowa (bez soli i cukru)
  • Łyżeczka miodu
Mąkę polecam dodawać po łyżce. Mieszamy ze sobą składniki aż powstanie zwarta masa, toczymy kuleczki i na kilka godzin do lodówki. Można obtoczyć je w nasionach na przykład. Te, z poniższego zdjęcia, obtoczyłam w maku, później, kiedy robiłam powtórkę, obtoczyłam kuleczki w sezamie niełuskanym. 
Myślę, że następnym razem dodać do środka bakalie... można robić wariacje, co tylko wyobraźnia podpowiada. 
Myślę też, że można spróbować zabawić się też z inną mąką...


Chwil parę

Chwil parę

Chwil parę mogę poświęcić na to by się z Wami przywitać, mam wrażenie, że dawno mnie nie było, co jest nieprawdą, bo patrzę teraz na kalendarz... byłam, byłam i to niedawno, bo w ubiegłym tygodniu, ale tyle się dzieje ostatnio, że nawet ferie, które też niedawno były, jawią mi się jako coś tak odległego, jak na przykład... na przykład... ehhhh... :) Sami widzicie, taka zamotana jestem, ciągnę kilka srok za ogon, z niektórymi sprawami się nie wyrabiam, niektóre ciągnę na siłę, a niektóre same się dzieją. Obecnie bardzo dużo czasu spędzam przy biurku...


Na rozmowach z Młodym, który zawsze ma mi coś do powiedzenia i pokazania :)
Wrażliwa jestem na zwrot "Patrz" albo "Popatrz" albo "Mamo.... mamo....! Patrzysz?" :)


A tu musiałam popatrzeć przez kalejdoskop na zaświeconą choinkę... piękne prawda?



Kupiłam chłopakowi torbę na książki do biblioteki, bo dźwiga te książki w dłoniach, nie mieszczą mu się, a pozwolić mi bym pomogła to nie chce, bo on sam - dzieckiem nie jest- co często słyszę :)
Swoją drogą... torba jest bardzo sympatyczna w odbiorze, liczę, że bardzo długo będzie mu służyła. Jest dobrze uszyta, solidna, nie wiem jak zachowa się w praniu, bo to jeszcze nowinka nie prana, ale producent zapewnia, że wszystko będzie ok.
A odnośnie producenta... Przez przypadek, weszłam na pewną stronę (szukałam dla siebie opaski zimowej, jesiennej, na uszy, co by mi nie wiało - przewiało mi raz i teraz już zrobię wszystko by to był ostatni raz - gdy biegam i abym mogła ją założyć gdy tego nie robię, niby sportowa ale też miejska... bardzo ciężko było znaleźć, nawet sobie odpuściłam na kilka tygodni, bo to co mi się spodobało, miało takie ceny, że wolałam nie mieć opaski... aż w końcu właściwa opaska wpadła w moje ręce sama :) ale do rzeczy... okazało się, że to strona naszego skoczka Kamila Stocha! Byłam zaskoczona, tym, że ma sklep, tym, że oferta jest ciekawa a ceny nie są z kosmosu oraz tym - kiedy przesyłka dotarła - jak to wszystko sprawnie się odbyło a zakupione rzeczy nie odbiegają od tego, co na monitorze, a nawet więcej.
Torbę Przemka możecie zobaczyć Tutaj
Polecam!

A co tam u nas jeszcze? Smog na przykład... unosi się nad nami i przydusza...


To miała być chwilka...
Muszę kończyć koniecznie, bo za dwie godziny po Martynę muszę jechać, a przy biurku jeszcze nic dzisiaj nie zrobione... ale za to wyprasowałam tygodniowe pranie, sama nie wiem, czy się cieszyć, czy wypominać, że sprzątam zamiast się zabrać za ważniejsze sprawy... chociaż z drugiej strony, ilość ciuchów do prasowania niemal sięgała obrazu na ścianie, to może faktycznie trzeba było poprasować... dobrze, a teraz naprawdę już kończę!
Pozdrawiam Was :)


Między świętami

Między świętami


Pierwszy raz w moim życiu, nie spadł śnieg. Mamy 3 luty, a w tym sezonie nie zobaczyłam śniegu spadającego z nieba, puchu pokrywającego ziemię, dość dziwne doświadczenie. Była jesień, jest jesień na przemian z wiosną...
Oby nie było niespodzianek na Wielkanoc...
Zakończyliśmy okres świąteczny, ozdoby pochowane do pudełek, będą czekać na następny rok... teraz oczyszczam mieszkanie ze zbędnych rzeczy, przygotowuję do kolejnych świąt, jednocześnie planuję kolejną "rewolucję" w mieszkaniu, coś wypadałoby zmienić, może przemalować... byleby nie myśleć, że kolejny rok z poddaszem nie wyjdzie...
Wiercę dziurę w brzuchu panu A, bo to już 9 rok, jak  poddasze "się robi", mówię mu, że mi już jest obojętne, czy wszystko będzie cacy zrobione, schody nie muszą być nowe, wystarczy stare - to nic, że spróchniałe, dziury są,  wystarczy je przemalować, zakitować czy coś, podłoga i inne, niech będzie prowizorka, byle by już połączył górę z dołem, bo ja już po prostu nie mogę... i nie to, że doczekać się nie mogę z przejęcia, tylko po prostu zmęczona psychicznie już jestem, no bo ileż można? Tyle lat... jakbyśmy dom budowali...
Niech więc połączy górę z dołem, niech będzie biednie ale już niech będzie... a z czasem, to się wszystko zrobi, może nawet być powoli, w jego tempie...
....
Macham ręką, odganiam przytłaczające myśli, i jak to ja, zastanawiam się, kombinuję, jakby tu sytuację zmienić, aby poczuć widoczną zmianę, może przy swoim biurku coś pokombinuję, w kuchni ścianę pomaluję, posegreguję moje twórcze rzeczy...
Jakieś działanie podejmę, to i myślenie będzie inne, świeższe, radośniejsze... Może zacznę od wymycia okien... ?
Coś zrobić muszę, bo nie wytrzymam...
:)



Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger