KREMY KREMIKI MAZIDŁA NATURALNE BIO EKO -  przegląd kosmetyków z mojej półki

KREMY KREMIKI MAZIDŁA NATURALNE BIO EKO - przegląd kosmetyków z mojej półki





Nawet nie wiedziałam, że tyle się tego nazbierało, póki nie wyciągnęłam i nie ułożyłam. Większość kupiona w zeszłym roku, dwa olejki cztery/pięć lat temu. Niektóre kosmetyki wykorzystałam a były tak dobre, że kupiłam nowe.
Wbrew temu postowi, muszę Wam się przyznać, że jeszcze parę miesięcy temu, o siebie nie miałam czasu (inne priorytety) zadbać, ciesze się, że to się powoli zmienia. To jest jednak przyjemność, czuć że się coś dla siebie zrobiło.
Wszystkie prezentowane kosmetyki są stworzone przez polskie firmy (Brawo!), wszystkie pachną wspaniale, wszystkie mają wysoką jakość. Naprawdę, możemy czuć się dumni, ze w naszym kraju wytwarzane są tak dobre produkty. Bez chemii.

Moja przygoda z firmą mokosch zaczęła się od olejku arganowego kosmetycznego oraz olejku do paznokci. Jeszcze wtedy nie mieli za wiele produktów, jakość wygrała i firma ma silną pozycję na rynku. I niech tak będzie zawsze.
Olejek araganowy wykorzystywałam do wszystkiego, do twarzy, do ciała, do włosów... teraz jak już termin ważności minął (szkoda wyrzucać) stosuję do włosów, działa bez zarzutów.
Zakochałam się w maśle do ciała Pomarańcza z cynamonem, zapach obłędny, nie czuję cynamonu, gdyż pomarańcza jest dominującym zapachem. Pomarańczowy kolor masła jest dość intensywny. Stosuję głównie wieczorem, gdyż tworzy tłuściutką warstwę, trochę trzeba poczekać aż się wchłonie... żal mi będzie kiedy się skończy.
Mam jeszcze malutkie słoiczki krem do twarzy z figą oraz krem pod oczy z zielona herbata. A po więcej zapraszam Was Tutaj
Same wspaniałości w tym sklepie.

Krem ochronny dla dzieci firmy iossi, kupiłam w sklepie ekopolka Tutaj Bardzo się zdziwiłam, jak okazało się, że tak duży sklep, swoją siedzibę ma 8 km ode mnie. Naprawdę super!
A ten krem kupiłam z polecenia, można go stosować już od 6 miesiąca życia, przebadany dermatologicznie, do stosowania na mróz, na wiatr, ale co najwspanialsze w tym kremie, to to, że można go stosować na zewnątrz na mrozie, bo nie ma w nim ani grama wody,  a co w związku z tym, jeżeli 2 minuty przed wyjściem (wyjątkowo rzecz jasna)  z dziećmi przypomni się nam, że twarz maluchom musimy posmarować, to żaden problem. Nie ma smarowania i czekania kilkanaście minut, aż się wchłonie. Ma intensywny zapach rumianku, delikatnie czuć lawendę (trzeba się wczuć i wiedzieć, że to lawenda, rumianek jest dość silnym zapachem w tym kremie). Tworzy cienką tłustą warstwę, bardzo wydajny.
Z tego sklepu mam jeszcze mazidło odżywczo kojące polny warkocz, stosuję je kiedy jestem niesamowicie zmęczona, nie mam czasu na większe zabiegi, stosuję go wyłącznie na noc (tłusta warstwa, powoli się wchłania), gdyż podoba mi się skóra mojej twarzy po nocy z takim kremem.

Peelingi! Jakże ja je kocham :) Mam cztery, każdy o różnej grubości drobinek. Najdelikatniejszy z nich to malinowy peeling do ust Hania Beauty kupiłam go w ekopolce.  Delikatne drobinki dobrze ścierają, po zmyciu czuć słodycz, nie trzeba dodatkowo nawilżać.
 Potem jest peeling cukrowy Barwy Harmonii firmy Barwa pachnie relaksująco, delikatnie złuszcza naskórek (bardzo delikatnie, mogłabym go porównać do peelingu malinowego do ust), Pozostawia przyjemny zapach... jednak, po jego użyciu muszę dodatkowo nawilżyć skórę. Co mi nie przeszkadza za bardzo, bo jakoś trzeba zużyć te swoje musy do ciała.
W kolejce grubości cukrowych drobinek stoi trzeci kosmetyk, peeling róża i baobab. Stosuję go wtedy, gdy muszę zrobić coś ze sobą, na szybko. Znaczy się, że po nim nie muszę stosować dodatkowych zabiegów, gdyż pozostawia po sobie tłustą warstwę na skórze. Piżamka i do spania. Jestem tak zachwycona tym peelingiem, że gdy się skończy kupię nowy. A ten, co mam teraz, kupiłam w sklepie Mydlarnia cztery szpakiTutaj
Odżywczy peeling cukrowy Śliwka ostatni peeling jaki mam, zdziera że aż miło, przy tym pachnie ciekawie, zapach przypomina mi święta Bożego Narodzenia, trochę żelki Haribo Color - Rado. Możecie zobaczyć go o Tutaj  w tym sklepie. A odnośnie sklepu... przepadłam! Dosłownie wszystko chciałabym mieć, zdjęcia są cudownie zachęcające, grafika czytelna, przyciągająca wzrok. Nic tylko kupować :)
PIERWSZY RAZ NA NARTACH - na górce w Wiśle

PIERWSZY RAZ NA NARTACH - na górce w Wiśle



Za kilka dni Martyna ma ferie, pierwszy tydzień spędzi w górach na Słowacji.
Jedzie na obóz narciarski.
Nigdy wcześniej na nartach nie jeździła, a chcieliśmy by nie czuła się niepewnie z tym całym sprzętem, nową atmosferą więc wybraliśmy się do najbliższej góry obsypanej śniegiem.
Przy okazji naukę jazdy na nartach rozpoczął Przemek.
Na stoku spędziliśmy 2,5 godziny a miałam wrażenie, że pół godziny zaledwie, tak dobrze nam było.
Martyna zaskoczyła nas swoją naturalną zdolnością jazdy, bardzo się cieszę że Jej się spodobało, liczę że na feriach spędzi przyjemnie czas. Ma tam 5 godzin zajęć na stoku, codziennie przez 7 dni...
Na Instagramie o Tutaj możecie zobaczyć jej postępy.
Nawet Przemkowi udało się kilka razy zjechać ze wzniesienia. Wnoszę, że to nie będzie nasza ostatnia wyprawa... o ile śnieg będzie, rzecz jasna...
Wracając zatrzymaliśmy się w centrum, na gorącą czekoladę. Nie przypominam sobie by mówili o niczym innym jak o nartach.
Możecie się domyślić, że w nocy spały jak susły te moje dwa orzeszki ... :)

Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger