Miała powstać jedna, ale szybko okazało się, że jedna to za mało. Jedna z tych zakładek właśnie frunie do pewnej dziewczyny, razem z książką Imperium Colina Meloy'a, to III tom Uroczyska, wiem, że ma I, II, mam nadzieję, że nikt nie wpadł na pomysł, by uzupełnić Jej trylogię w brakującą część, a ja jakoś w tym biegu nie pomyślałam, by zadzwonić, dopytać się rodziców, bo to prezent urodzinowy, dla chrześnicy męża, z zakładką aby było barwniej. Druga zakładka, dołączona w przesyłce dla Jej siostry... trzecia natomiast dla mojej pannicy, bo tak się przyglądała mojej twórczej pracy, przyglądała, aż też zechciała. Więc kleiłam, kleiłam, kleiłam, szyłam, długo to trwało, może tego nie widać, ale mocno czasochłonne były, te zakładki.
Z pierwszym tomem Uroczyska zetknęłam się niespełna dwa lata temu, przeczytałam opis z tylnej okładki.... no dobrze, przyznam się, to jest moja pierwsza książka, którą kupiłam, kierując się wyłącznie okładką. Ilustracje na okładce trafiły prosto w moje serce, i było dla mnie oczywiste, że muszę ją mieć dla Martynki! Nawet nie zraziła mnie wiedza, że autorem jej jest znany amerykański muzyk, bo podszeptywał mi rozum (albo co innego :), że jak się decyduje na taką okładkę, i tytuł (bo czyż Urooooczyyysko nie brzmi cudownie?), to może ma się ten ukryty potencjał? To był strzał w dziesiątkę, książka rewelacja, szybko uzupełniłam brakujące tomy.
Trylogia adresowana jest do starszych dzieci, choć moja 6 latka dała radę, tak ogólnie, myślę, że za 5 lat przeczyta jeszcze raz, z większym rozumieniem, sama. W książce trafiają się wyrażenia dość trudne (np. hektycznie błogi,str. 26) mam wrażenie, że autor, pisał tomy jeżeli nie z encyklopedią pod pachą, to na pewno miał ją blisko siebie. Jednak w porównaniu z ilością dialogów i opisów, to kropla w morzu. A te morze jest wyjątkowo błogie, jeżeli ktoś lubi książki typu "Opowieści z Narnii", to ta pozycja może go zainteresować.
A odnośnie zakładek, pisać już więcej nie będę, bo jakoś ostatnio gaduła straszna się ze mnie zrobiła, pokażę zdjęcia...
No dobrze, zanim pokażę, to ujawnię część rozmowy z mężem:
- Adam patrz, zobacz, zrobiłam zakładki dla dziewczyn, podobają Ci się? - rzucone przeze mnie, jak z karabinu maszynowego z rozgorączkowanym głosem
- Ufff, jak dobrze (ulga, że w końcu skończyłam, bo robiłam je 1,5 miesiąca), jaaakie piękneeee, przecudo... - udawany ton
- Weź przestań, na poważnie pytam! - przerywam Mu
- No ujdą... ale mogłabyś dla siebie taką zrobić, bo w książki byle co wkładasz - odpowiada po namyśle
- Ooooo..... - no powiem, zatkało