Breloczki z gruszką
Toffifee z gruszką
Malutki breloczek , który miał być ostatnim tworem z modeliny (bardzo bym chciała wziąć się za igłę i nitkę). Ale nic z tego, kolejne pomysły poszły jak burza, i nie pozostaje mi nic innego, jak lepienie, aż do utraty tchu, aż do odechcenia :)
Powstały inne owoce, inna biżuteria, inne twory z modeliny i całe mnóstwo, zapisanych pomysłów. Czuję lekką frustrację, bo okropnie u mnie ciężko z czasem. Ciężko mi też pogodzić pracę z gospodarstwem domowym, pragnę ciiiiszyyy :) A to akurat aluzja do dzieci :):):)
Dobrze, dość narzekania, pewnie nie jestem ani pierwsza, ani ostatnia.
Może zauważyliście zmianę na blogu? Poczułam ulgę gdy konik został zastąpiony czym innym. Potrzebowałam zmiany, a zdjęcia zawsze mogę zmienić...
Miał wyjść zawadiacki uśmiech, a wyszło jeszcze śmieszniej... no cóż, taki trochę przygłupawy uśmieszek, albo maślany bezzębny...
Do breloczka trafiły moje ulubione, koraliki drewniane ( zaraz po fasetowanych); mogłam pogrzebać w tasiemkach i nawet trochę poszyć, bo jest i listek. Co prawda na zdjęciach go nie widać, ale jest dołączony do tasiemek.
Dziś jak mi się uda, to pokażę breloczek, rozpoczynający kolejną, owocową sesję. A tymczasem, pozdrawiam :)
Miał wyjść zawadiacki uśmiech, a wyszło jeszcze śmieszniej... no cóż, taki trochę przygłupawy uśmieszek, albo maślany bezzębny...
Do breloczka trafiły moje ulubione, koraliki drewniane ( zaraz po fasetowanych); mogłam pogrzebać w tasiemkach i nawet trochę poszyć, bo jest i listek. Co prawda na zdjęciach go nie widać, ale jest dołączony do tasiemek.
Dziś jak mi się uda, to pokażę breloczek, rozpoczynający kolejną, owocową sesję. A tymczasem, pozdrawiam :)
Broszka z gruszką
Broszka ma 3 cm długości, gruszkowe maleństwo w środku 2 cm. Jest naprawdę sezonowa, jak gruszki w moim ogrodzie. Takie jesienne...
Podstawa, która również jest wykonana z modeliny, jest lekko postarzana, czego niestety nie widać na zdjęciach. Na samym spodzie pod listkami, wkomponowałam trzy malutkie, brązowe cyrkonie. A więc, też coś się świeci. Tak jak lubię :)
Pozdrawiam :)
Gruszki
Zaczęłam bawić się z modeliną - ponownie. Jakoś wracam do niej, choć zarzekam się,za każdym razem, że już więcej nie tknę :) Bo to trudny materiał, jak dla mnie. Wracam do modeliny bo lubię wyzwania, choć bardziej pasuje, że jestem uparta jak osioł... na przykład :)
Powstały kolczyki gruszki
Mam w posiadaniu książkę, (jak wiele innych, związanych z rękodziełem) do której z pokorą powróciłam. No bo, po co ją kupiłam, jeżeli nie chcę z niej korzystać? Cuda z modeliny Sue Heaser. Parę lat temu, trochę się napracowałam, aby ją zdobyć, dziś na allegro widzę ich, całe mnóstwo. Książka zachęca do próbowania własnych sił, i o to przecież chodzi. A swoją drogą, wykonanie czegokolwiek, według własnego pomysłu, przynosi (przynajmniej mnie) wiele satysfakcji.
A książkę polecam, jest naprawdę dobra.
Przy okazji, zapraszam na wyprzedaż moich tworów,
w butiku DaWanda, która odbywa się
Przecenione jest 118 produktów, które niebawem znikną z półek, co zostanie pójdzie dalej, w świat. Jeżeli komuś się, coś spodoba można kupić bezpośrednio w butiku lub pod adresem: nabiegunachart@wp.pl
Pozdrawiam :)
Komoda dla Przemka
Pokój Przemka "powoli" się robi, a wszystkie dodatki są nadal na liście do zrobienia, czy kupienia, przy czym lista do zrobienia jest dłuższa. Też nie chodzi o to, żeby wszystko było byle jakie, zrobione na szybko, panicznie boję się tzw. prowizorek. One jakoś zawsze są najtrwalsze... Hm...No więc Przemek ma 5 miesięcy, a w pokoiku nadal pusto...
Może nie do końca; jest komoda i łóżeczko; też nie byle jakie, a stare, babcine. Teraz jednak pokażę komodę. Kupiona w Ikei dla Martynki, w spadku dla Przemka wymagała przemalowania.
Z malowaniem, też miałam problem, gdyż nie za bardzo wiedziałam, jak mam ją przemalować dla chłopca. Czy nie wyjdzie mi czasem po dziewczyńskiemu?
Pierwotnie komoda była ciemnobrązowa, zdecydowałam się zachować jej blat, nieco przetarłam woskiem wymieszanym z białym akrylem. Całą resztę przemalowałam na biało, potem na szaro i zrobiłam lekkie przetarcia. Dużo radości, sprawiło mi dobieranie gałek, choć nieźle się przy tym zadaniu pociłam :) Wybór gałek ogrooomny! Od Regałki jedna, dwóch pochodzenia nie znam.
To, komodę mam już za sobą. Teraz w kolejce czeka skrzynia do obrobienia, i siedzisko...
Pokój doczekał się też ozdoby i oczywiście jest to rękodzieło. Nie moje, a Malandii, którą wypatrzyłam na niedawnym jarmarku. Ich stoisko, przyciągnęło mnie jak magnes, i przepadłam :)
Pokój wygląda jeszcze ascetycznie. Mam mnóstwo czasu aby wprowadzić właściwy klimat; Luźny, morski, trochę piracki, pastelowy ale jak najbardziej chłopięcy.
Choć dzieci, skutecznie zajmują mi czas wolny i nie wolny, staram się coś wyskubać twórczego. Idzie to wszystko jednak bardzo powoli, baaardzo...
ale uchylę rąbek tajemnicy :)
Dziękuję Wam za odwiedziny, za komentarze, i za to, że o mnie nie zapomnieliście
Pozdrawiam :)