Co zrobić aby przytyć ( Bardzo krótka historia)

To takie proste..
Za nic mieć cud diety, kalorie, dni postne
Nie mieć w domu lustra i wagi.
Mieć w domu lustro ale w niego nie patrzeć. Mieć wagę ale z niej nie korzystać.
Udawać, że się nie widzi, co się widzi...
Mieć w domu małe dzieci, które widzą twój środek a nie to, co na zewnątrz. Zawsze będziesz wtedy w swojej bezcielesności PIĘKNA.
Obiecywać sobie, że od jutra będzie inaczej i nie dotrzymywać słowa.
Obiecywać sobie, że to ostania łyżka i też słowa nie dotrzymywać.
Zajadać stres suszonymi owocami, myśląc, że to fit.
Nie myśleć.


To antyreklama jak nic, a chciałam Wam powiedzieć, że ostatnio w moje ręce wpadły oto te cudowności.
Najulubieńsza, najsmaczniejsza, najbardziej "wyjadywana" jest pasta orzechowa. Jestem pod takim wrażeniem tej pasty, że zapragnęłam się z Wami nią podzielić, zanim zniknie i nie będzie co pokazywać.
Pasta orzechowa pachnie jak typowe masło orzechowe. Dotąd kupowałam masło orzechowe bez soli i cukru, które smakuje zupełnie inaczej niż zwykłe masło orzechowe (i całe szczęście).
Masło orzechowe, kupowane w marketach w konsystencji jest twardsze, w zależności od firmy, trzeba wymieszać tłuszcz, który osadza się na górze z masą. Niekiedy trafiało się masło, bez wytrącającego się tłuszczu, o konsystencji serka, a tu, w tej paście orzechowej, konsystencja gęstej śmietany, bardzo mi to pasuje. Jak się słoik skończy, będzie sposobność, zamówię po raz kolejny.
Bez wahania.
Ta pasta jakoś sama mnie znalazła, nie pamiętam dokładnie okoliczności, wyświetliła mi się strona ze słoikiem... Mamy tu 100% orzechów (prażone orzechy arachidowe), bez oleju palmowego, bez soli i cukru, duży słoik 900 g, koszt 18 zł. Cena interesująca, skład interesujący, opinie, które sprawdziłam, interesujące również, musiałam więc przetestować. I mam. Przyszła paczka - zmawiałam przez internet - jakieś 3 tygodnie temu... nie ma dnia, bym czegoś nie skosztowała...
A w domu nie jestem sama, Martyna krąży wokół kuchennej szafki, ze słoika w tajemniczych okolicznościach znika powoli zawartość...
Z ciekawości do koszyka trafiła też:
Pasta chałwowa -  60% pasty sezamowej, 40% daktyli, bez oleju palmowego, w mojej ocenie czuć sezam, chałwy nie czuć, do smaku trzeba się przyzwyczaić, nieco cierpka, lekko słodka albo bardzo słodka, w zależności jaki mam dzień, bardzo dużo tych daktyli swoją drogą,  po kilku dniach  byłam już przyzwyczajona :) Choć po raz kolejny raczej do koszyka jej nie dam.
Pasta z orzechów laskowych - płynna, zaskoczyła mnie ta konsystencja, najpierw otworzyłam dwa pierwsze słoiki, a one zawartość mają w miarę stałą, tego samego spodziewałam się po paście z orzechów laskowych... skład 100% orzechów. Jest tłusta czuć orzechy laskowe. Przy następnym zamówieniu, zastanowię się czy dać ją ponownie do koszyka.
Tym bardziej, że bardzo ciekawa jestem innych propozycji. W sklepie jest jeszcze Krukamella, Pasta kokosowa, Pasta z migdałów, Pasta z pestek dyni i inne, bakalie, orzechy, mąki, oleje, suszone owoce... odnośnie suszonych owoców: kupiłam też dużą paczkę moreli suszonych Niesiarkowanych (Polecam!) poszła na pierwszy ogień :), ziarna, owoce liofilizowane, no cała masa. Jak Jesteście ciekawi zajrzyjcie na stronę krukam.pl
Niech Was nie zwiedzie niemal pełny słoik Pasty orzechowej... to ułuda...

5 komentarzy:

  1. Ciekawe te produkty, najbardziej mnie zainteresowała pasta orzechowa, może zamówię na próbę :).
    Zajrzałam na instagram, super te zakładki! Myślałam też, żeby zrobić kilka dla siebie, bo zakładam książki jakimiś karteluszkami, ale ciągle czasu mi brakuje... Trzymam kciuki za Twój sklepik, żeby jak najszybciej powstał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Niebawem pojawi się post z tymi zakładkami, muszę jeszcze dokończyć jedną, powielić i odpowiednio sfotografować :) Tak to już jest, ja sama, mimo, że tworzę zakładki swojej nie mam, a tu wyrwana kartka, jakiś nikomu niepotrzebny karteluszek, paragon...

      Usuń
  2. Ale to wszystko kuszące,lecę do sklepu:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Generalnie to pasty z nasion, warzyw robię sama w termobronku, ale zainteresowały mnie owoce liofilizowane.
    Zerknę do sklepu z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Termobronk... dotąd nie słyszałam o tym urządzeniu, zainteresowałaś mnie, niestety -rozejrzałam się - nigdzie go nie mogę znaleźć.

      Usuń

Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger