BOHATEROWIE DZISIEJSZEGO WPISU - orzechy, liście, jabłka, gruszki
Miałam w planach napisać jakiś wzniosły tekst pod tymi malunkami, aby Wam w pamięci pozostał na długo, jednak wygląda na to, że to nie nastąpi.
Patrzę na monitor i nic mi do głowy nie przychodzi.
Może dobry byłby tekst typu; kocham jesień za to... i za tamto i dlatego namalowałam...
Czy też: Ach ta nasza polska złota jesień... choć to trudne, bo za oknem aktualnie pada śnieg.
Albo może o tym, że nie wiedziałam czy mi się uda namalować liście... bo pewnie mi nie uwierzycie.
Choć to prawda. Całkowita.
Właśnie teraz przelewam swoje myśli a post pisze się sam... może coś mądrego uda mi się sklecić?
Aż dziw, że tytuł wpisu powstał bez większego wysiłku.
Ale co ja miałam napisać...
Może tak:
Naprawdę, męczące jest ciągle udowadniać sobie coś, co powinno być sprawą oczywistą.
Że też musiało się stać tak, że w moim życiu nie ma nikogo, kto by mi dopingował, mówił: to jest dobre, idź w tym kierunku albo, spróbuj jeszcze raz, nie poddawaj się.
Jestem sama sobie lustrem, a te moje lustro oddaje skrzywiony obraz...
Naprawdę męczące jest udowadniać sobie w ogóle coś.
Powinnam już na wstępie wiedzieć, że jestem w stanie namalować choćby ten liść z jabłuszkiem, ale nie... moje pierwsze kreski ołówkiem były całkiem nieporadne, z każdym krokiem coraz pewniejsze. A potem trach! Od nowa, ta niepewność czy dam radę pokolorować, to co narysowałam.
A potem te głupie zdziwienie, że mi się udało.
Oczywiście, że mi się udało!
Dlaczego miałoby się nie udać?
Jak ćwiczę i ciągle próbuję, co nie wyjdzie to zmazuję, i rysuję od nowa...
To wtedy musi wyjść.
Nie, inaczej: nie musi... to wtedy wychodzi!
Ale nie... jak się ma obniżone poczucie własnej wartości, to choćbym namalowała 200 takich liści, to i tak na wstępie, lękałabym się czy dam radę. A potem, na końcu, te denerwujące zdziwienie, że się udało.
I o ile prościej wyglądałby ten proces, gdyby te moje poczucie wartości było na swoim miejscu.
A ono sobie lata, w tę i we w tę.
Niby nie ma, a jak przywołam, to jest.
Kochasz jesień, ale przede wszystkim jak widać kochasz malować !
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają Twoje obrazki,a najbardziej ten, na którym są wszystkie dary jesieni. Takie drobne, a jak urocze. Często tak bywa, że podejmując się jakiegoś zadania watpimy w sie nie, rozumiem Cię doskonale i sama pojąć tego nie mogę. Zdecydowanie za mało w siebie wierzymy, a przecież taka siła w nas drzemie. Przesyłam moc uścisków i zapewniam, że to co tworzysz jest naprawdę cudne ;).
OdpowiedzUsuńMasz rację,potakuję przy każdym Twoim słowem. Choć domyślam się, że jak zamknę komputer, pochłonie mnie rzeczywistość i znów dopadnie zwątpienie... Zdecydowanie za mało w siebie wierzymy. Również przesyłam moc uścisków. Pozdrawiam :)
UsuńPodziwiam Twoje umiejętności :) U mnie zdolności żadnych i problem mam nawet z podstawowymi dekoracjami... Twoje rękodzieła to prawdziwe dzieła :)
OdpowiedzUsuńJa raczej z grupy o zaniżonym poczuciu. Nie ułatwia to życia, niestety. Ale takim człowiekiem z nadętym poczuciem własnej wartości też nie chciałabym być. Środeczek - byłoby idealnie. Pięknie malujesz. Bohaterowie Twojego dzisiejszego wpisu wyglądają bardzo naturalnie, a liść dębu - byłam przekonana, że jest prawdziwy:)
OdpowiedzUsuńGdy chcę otworzyć Twój nowy wpis nt książki, którą należy czytać na mrozie, pojawia się informacja, że taka strona nie istnieje. Szkoda, bo jestem ciekawa o czym w poście napisałaś. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co się stało :/ U mnie otwiera się normalnie. Mam nadzieję, że to były tylko chwilowe problemy.
UsuńKochana, malujesz pięknie! I maluj dalej, maluj koniecznie :) Nie zastanawiaj się, czy będziesz potrafiła, nie próbuj, tylko rób :) Z resztą, nawet jak nie wyjdzie za pierwszym razem tak, jakbyś tego chciała, wyjdzie za trzecim albo ósmym :D Wytrwałość jest kluczem.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że nie wiem, dlaczego tak mało w nas wiary w siebie - osobiście obarczam tym przede wszystkim nasz system szkolnictwa.
Fantastyczne malunki! Ogromnie mi sie podobaja ;)
OdpowiedzUsuńNo kurczę, też tak mam... Ech... Nie chwalili nas w domu,w szkole,ciągle stawiali tylko wyżej poprzeczkę, porównywali do innych, nie dostrzegali zalet i osiągnięć, a wytykali potknięcia...
OdpowiedzUsuńStarałam się uniknąć tych błędów wychowując własne dzieci...
A obrazki przecudne! Ten liść z galasem chyba - rewelacja! Maluj jak najwięcej!
"Że też musiało się stać tak, że w moim życiu nie ma nikogo, kto by mi dopingował, mówił: to jest dobre, idź w tym kierunku albo, spróbuj jeszcze raz, nie poddawaj się." - ach, znam to doskonale... ;) za każdym razem jak próbuję coś zrobić kreatywnego właśnie takie myśli krążą mi po głowie...
OdpowiedzUsuńMoje poczucie wartości też ma jakieś zaburzenia...
Fajnie Ci wychodzi to malowanie - te owocowe obrazki są super :) chętnie zobaczyłabym więcej w Twoim wykonaniu :)