Łyżwy z kożuszkiem

Łyżwy z kożuszkiem

I udało mi się zrobić zdjęcia kolejnych łyżew. Przy obrabianiu zdjęć naszły mnie dwie myśli: pierwsza, że to jednak super sprawa, że wymyśliłam takie łyżwy (mam na myśli zrealizowanie projektu), teraz widzę nieskończenie wiele rozwiązań, przede wszystkim w różnorodności bucików (bez płóz: płozy są malutkie, razem z bucikami łyżwy wynoszą ok 7cm), płozy pozostawię bez zmian. Spróbuję stworzyć jeszcze mniejsze łyżwy...
Druga myśl, i nie wiem dlaczego nie wpadłam na to wcześniej, tym bardziej, że mam większe rozmiary płóz, że przecież mogę stworzyć większe łyżwy, które będą odzwierciedleniem tych mniejszych. Bo kształtu bucików zmieniać raczej nie będę, jak dla mnie jest idealny :) 
Moim skromnym zdaniem oczywiście :) :) :)
A tak już na poważnie; jestem po prostu z tych moich łyżew dumna, no i z siebie też, w końcu stworzyłam je od samego początku, w każdym najmniejszym nawet szczególe. I mijają lata, a one nadal są moim nr 1









Ufffff... zdążyłam!

Ufffff... zdążyłam!

Mamy jeszcze styczeń, więc nie jest głupio pokazać łyżwy; choć parę lat temu, to w ogóle takie myśli do głowy by nie przyszły, jeszcze parę lat temu... to była dopiero zima! I śnieg, i mróz, i szron, na drzewach, domach, polach, no wszędzie. Zamarznięte jeziora, stawy, że w cale nie strach było na nie wejść... A teraz? Teraz świeci słońce, i wiosna, wiosna.... w styczniu
Tak zaczęłam a powinnam od przeprosin, że blog zaniedbałam, że Was przez ten czas nie odwiedziłam... no przepraszam :)
Miałam wcześniej wstąpić Tu, napisać post podsumowujący rok 2015, i plany noworoczne miałam opisać, ale tak się złożyło, ze i na to za wiele czasu nie miałam. Dzieci chorowały mi 2,5 tygodnia, najpierw Martyna, kilka dni po niej Przemek, kiedy już się wszystko uspokoiło, kiedy zaświeciło słońce i uszczęśliwiona o spacerze zaczęłam myśleć, moja Martyna zachorowała na ospę... i tak sobie siedzimy....w zamknięciu, trochę się martwię, że Przemek się zarazi (bo na razie cisza jest), On jeszcze 2 lat nie ma, jak ja Mu wytłumaczę i upilnuję, że ma nie drapać?
Przez te wszystkie styczniowe dni, robiłam łyżwy, sezon mamy w końcu, i udało się skończyć, dlatego nie tracąc czasu dziś rano zrobiłam kilka ujęć, by się z Wami przywitać, pozostawiając coś, bo ja tak z pustymi rękoma nie lubię. Kolejne zdjęcia, jak będę miała chwilkę umieszczę dziś wieczorem.
Pozdrawiam :) 












Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger