Różne różności
Trochę się tego nazbierało, chaotycznie przedstawiam, no ale powiedzmy, tytuł postu zobowiązuje...
Zacznę od domowego keczupu.
W końcu!
W końcu zmobilizowałam się aby go zrobić. Moje dzieci są fanami keczupu, dotąd kupowałam w sklepie. Z każdym zakupem coraz bardziej doskwierał mi jego skład, ilość cukru dodana, że tak powiem, powala na kolana. A nigdzie nie mogłam znaleźć keczupu eko, bez cukru. Jakieś dwa miesiące temu, zrobiłam TO. Znaczy się, znalazłam w sieci odpowiedni przepis, kupiłam składniki i wykorzystałam je podczas produkcji. A potem zdziwiłam się, że to takie proste a ja tyle podchodów do tego robiłam!
Nie będę powielać tego przepisu tutaj, dodam przekierowanie bezpośrednio na stronę. Zznaczę tylko, że przepis wykonuję dokładnie tak jak podała autorka, z małym wyjątkiem.
Nie dosładzam.
Naprawdę nie ma potrzeby dodatkowo słodzić (na stronie podany jest zamiennik cukru) i ja Was do tego zachęcam.
Ten keczup dzieci jedzą łyżkami i nie marszczę się przy tym, tylko bardzo cieszę, że to robią.
Bardzo pyszny Keczup domowej roboty
Przypadkowo, jak często u mnie bywa, natknęłam się, na piosenkę Strażnik Raju, której wykonawcą są Piotr Rubik i Grzegorz Wilk. Już kiedyś wspominałam, że lubię piosenki, które nie tylko łatwo wpadają w ucho ale mają mądry tekst, niosą jakieś przesłanie,. Piękna, chwytliwa muzyka ... tu nucę nostalgicznie...
Nie jest łatwo pojąc nawet to,
to że co rano słońce świeci,
że świat będzie jakim stworzą go
nie poczęte jeszcze dzieci...
Film
Dramat wojenny (na faktach) w reżyserii Mela Gibsona (któż go nie zna?), zwiastun po tym linkiem - Przełęcz ocalonych
Wspaniały, z przesłaniem, na końcu, gdy dowiedziałam się czego dokonał (ile tych istnień było), zaparło mi dech w piersi, gdy sobie wyobraziłam... niesamowite, ile my ludzie jesteśmy w stanie dokonać, ile są w stanie dokonać jednostki... jaką wielką siłę mamy, aby przetrwać, gdy w coś wierzymy...
Polecam, kto jeszcze nie oglądał, a ma czas, film trwa 2 godziny.
W czeluściach mojego folderu w komputerze, znalazłam te zdjęcie, kiedyś je zrobiłam i zdaje się, że je Wam nie pokazałam, zamglone jak ta sowa :)
W blogowej społeczności, jest pewna pani, bardzo kreatywna, tworzy, piecze, gotuje, zwiedza i znajduje czas na to, by tym wszystkim się z nami podzielić. Uwielbiam czytać o Jej podróżach, pisze w sposób interesujący, dzieli się wiedzą ze swoich podróży, najbardziej lubię *ciekawostki* z dalekich krajów... nie raz zdarzyło mi się zrobić obiad, z Jej przepisów, niektóre są proste, niektóre złożone, piszę o tym teraz, bo ostatnio chodzi za mną wspomnienie takiej małej przystawki, która skradła moje serce, będę musiała przypomnieć.. robiłam tę przystawkę w różnych opcjach (tu na zdjęciu z rzeżuchą, daktyle wcześniej namaczam w letniej wodzie), ze świeżymi daktylami, z kiełkami, bez kiełek, najbardziej mi smakuje z dużą ilością gruszek i sera i podpieczonego orzecha...
Zacznę od domowego keczupu.
W końcu!
W końcu zmobilizowałam się aby go zrobić. Moje dzieci są fanami keczupu, dotąd kupowałam w sklepie. Z każdym zakupem coraz bardziej doskwierał mi jego skład, ilość cukru dodana, że tak powiem, powala na kolana. A nigdzie nie mogłam znaleźć keczupu eko, bez cukru. Jakieś dwa miesiące temu, zrobiłam TO. Znaczy się, znalazłam w sieci odpowiedni przepis, kupiłam składniki i wykorzystałam je podczas produkcji. A potem zdziwiłam się, że to takie proste a ja tyle podchodów do tego robiłam!
Nie będę powielać tego przepisu tutaj, dodam przekierowanie bezpośrednio na stronę. Zznaczę tylko, że przepis wykonuję dokładnie tak jak podała autorka, z małym wyjątkiem.
Nie dosładzam.
Naprawdę nie ma potrzeby dodatkowo słodzić (na stronie podany jest zamiennik cukru) i ja Was do tego zachęcam.
Ten keczup dzieci jedzą łyżkami i nie marszczę się przy tym, tylko bardzo cieszę, że to robią.
Bardzo pyszny Keczup domowej roboty
Przypadkowo, jak często u mnie bywa, natknęłam się, na piosenkę Strażnik Raju, której wykonawcą są Piotr Rubik i Grzegorz Wilk. Już kiedyś wspominałam, że lubię piosenki, które nie tylko łatwo wpadają w ucho ale mają mądry tekst, niosą jakieś przesłanie,. Piękna, chwytliwa muzyka ... tu nucę nostalgicznie...
Nie jest łatwo pojąc nawet to,
to że co rano słońce świeci,
że świat będzie jakim stworzą go
nie poczęte jeszcze dzieci...
Film
Dramat wojenny (na faktach) w reżyserii Mela Gibsona (któż go nie zna?), zwiastun po tym linkiem - Przełęcz ocalonych
Wspaniały, z przesłaniem, na końcu, gdy dowiedziałam się czego dokonał (ile tych istnień było), zaparło mi dech w piersi, gdy sobie wyobraziłam... niesamowite, ile my ludzie jesteśmy w stanie dokonać, ile są w stanie dokonać jednostki... jaką wielką siłę mamy, aby przetrwać, gdy w coś wierzymy...
Polecam, kto jeszcze nie oglądał, a ma czas, film trwa 2 godziny.
W czeluściach mojego folderu w komputerze, znalazłam te zdjęcie, kiedyś je zrobiłam i zdaje się, że je Wam nie pokazałam, zamglone jak ta sowa :)
W blogowej społeczności, jest pewna pani, bardzo kreatywna, tworzy, piecze, gotuje, zwiedza i znajduje czas na to, by tym wszystkim się z nami podzielić. Uwielbiam czytać o Jej podróżach, pisze w sposób interesujący, dzieli się wiedzą ze swoich podróży, najbardziej lubię *ciekawostki* z dalekich krajów... nie raz zdarzyło mi się zrobić obiad, z Jej przepisów, niektóre są proste, niektóre złożone, piszę o tym teraz, bo ostatnio chodzi za mną wspomnienie takiej małej przystawki, która skradła moje serce, będę musiała przypomnieć.. robiłam tę przystawkę w różnych opcjach (tu na zdjęciu z rzeżuchą, daktyle wcześniej namaczam w letniej wodzie), ze świeżymi daktylami, z kiełkami, bez kiełek, najbardziej mi smakuje z dużą ilością gruszek i sera i podpieczonego orzecha...
Zestawienie daktyli, gruszki, orzechów i sera pleśniowego... ! ❤
Zapraszam na blog Doroty Czaspasji
To na razie tyle, uciekam po moją Martynę, za 20 minut kończy lekcję, jak ja się cieszę, że jest piątek! Mam tyle planów, odnośnie tych dwóch dni wolnych, będę rada jak uda mi się wszystko zrealizować.
Do następnego!
Raz tylko samodzielnie przygotowałam ketchup i to dość dawno temu. Wtedy jeszcze mieszkały z nami córki, więc zużywaliśmy go znacznie więcej niż obecnie. W przyszłym roku, jeśli krzaczki pomidorowe w moim ogrodzie obrodzą jak w poprzednich latach, na pewno, obok przecieru zrobię także ketchup. Z myślą o chłopakach, bo bardzo go lubią.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię filmy Gibsona. Facet robi kawał dobrego kina.
Sylwio, bardzo dziękuję Ci za tyle ciepłych słów pod moim adresem. Jakże przyjemnie czyta się takie pochwały. Są niezwykle motywujące.
Serdecznie pozdrawiam:)
Należało się ;)
UsuńJa to jak ostatnia sierota, przeoczyłam informację o przymrozkach i około 50 sztuk pomidorów poszłoooo...! Podobno, można zrywać zielone i zostawiać w jakimś nasłonecznionym miejscu, dojrzewają wtedy. Tyle pomidorów poszło na straty... eh.
Tak się zastanawiam... czym różni się przecier od keczupu? Wydaje mi się, że produkcja jest taka sama... hmmm
Również pozdrawiam :)
Dziekuje za przepis ;) co do wstepu przedstawienia Doroty jak bum cykcyk pasuje ten opis tez do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńOoooo :):):)
UsuńPrzecier to po prostu przecier z pomidorów, trochę odparowany i ewentualnie z odrobiną soli i pieprzu, natomiast keczup to jednak mnóstwo innych dodatków, warzyw, jabłek i przeróżnych przypraw. U nas zamiast keczupu najchętniej jadamy ajvar według chorwackich przepisów (węgierskie się nie umywają). W tym roku jakoś tak wyszło, że nie zrobiłam swojego ajvaru, nad czym ubolewam, bo uwielbiam go tak, że wyjadam łyżką ze słoika :).
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, dziękuję!
Usuń