Smalcówki

Ten wałek z wielką werwą opadał na tę stolnicę, unosząc wysoko mączny pył. Ile to trzeba było mieć siły! By ten kawałek drewna tak unosić, i turlać nim po cieście, raz po raz, raz po raz... mocno przyciskać, moooocno, a potem unosić jedną ręką, drugą dłonią ciasto przewrócić i oprószyć mąką, równomiernie roznieść biały proszek, pozwolić by wałek znów opadł na ciasto, mocno przycisnąć do masy i turlać po niej, raz po raz, i jeszcze raz... Tysiące ruchów wykonanych, czas na ten moment wydłuża się jak guma, ten czas na dociskanie wałka do ciasta...  jest czas na unoszenie, przewracanie, jest też czas na odgłos plasku jaki robi opadające ciasto, ten czas,  zatrzymany na moment unoszącej i opadającej mąki, to jest czas na tworzenie się magii. Jest czas na zapisywanie tej magii w oczach dziecka, który to wszystko widzi, który to wszystko notuje, zapisuje w tej swojej małej wielkiej główce. Kolaż z zapisanych magicznych momentów. Bo jeżeli po 30 stu latach charakterystyczny stukot opadającego wałka, opadającej mąki obudzi wspomnienia, Te wspomnienia, to Ten moment musiał być magiczny, że się tak trwale zapisał.
.... Mam takie marzenie, by tych magicznych momentów, w głowach moich dzieci zapisać jak najwięcej... bo te wspomnienia pełne magii nie tworzą się z momentów, kiedy dziecku mówi się "nie ruszaj tego!", "zostaw, bo się wysypie", "lepiej nie rób - bo to trzeba mieć siłę, by ten wałek tak mocno..", "nie - mama to zrobi (lepiej)"... Ten magiczny czas, zatrzymuje się właśnie w chwili, kiedy te małe rączki chwytają wałek, kiedy mogą turlać po cieście, przejęte swoim zadaniem, moment, kiedy łapki poczują miękkość tego ciasta, zamknięty w kadrze uśmiech mamy, radosna odpowiedź,  oglądane z wypiekami na twarzy rośniecie ciasteczek... w ciepłym piekarniku.... wypiek inaczej smakuje, jak małe rączki same te ciasto wyturlały.
I jak taki dorosły, pod tym kątem zabierze się za pieczenie z dziećmi, to łatwiej zniesie rozciapane żółtko w białku, kiedy nam w tym wypieku o bezę chodziło... słoik z dżemem, otwarty był jak sunął się ze stołu, wszystko tym dżemem obryzgane, i te podziurawione opakowanie z mąką, co się jego zawartość wysypała na podłogę, na szafki, na odkryte półki, no wszędzie ta mąka. Mniej ten bałagan boli, kiedy nastawienie inne... I ten czas zwykły dorosły, poświęcony czas, łatwiej pogodzić z tym, że upieczenie ciasteczek z planowanych 0,5 godziny przekształci w 2 godzinne oblężenie... Będąc rodzicem w jakimś momencie stajemy się odźwiernymi do magicznych chwil, to my otwieramy bramy, by nasze dziecko mogło przejść, zajrzeć bez przeszkód przez nie, nasycić oczy, to w naszych rękach jest by tego czasu magicznego było jak najwięcej... to wszystko dla dzieci. Bo w innych przypadkach, jaki jest sens bycia rodzicem?
Teraz pytanie: o ile więcej z tego robienia smalcówek dzieci zapamiętają, kiedy będą tylko przyglądać się wałkowaniu mamy, a ile zapamiętają, kiedy w tej robocie będą też uczestniczyć?
Tynka i Przemek poprosili mnie byśmy pieczenie smalcówek powtórzyli... ale jeszcze nie wiem... najpierw muszę dojść do siebie.... żartuję, smalcówek w tym sezonie już nie powtórzymy, robimy je raz w roku, w okresie świątecznym, ale jutro... będziemy razem gotować zupę, taką zwykłą, niezwykłą jednocześnie, bo to będzie zupa z Czasem magicznym...






16 komentarzy:

  1. Świetna fotorelacja, jak z jakiegoś magazynu . Cudownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, tym bardziej, że te zdjęcia tak naturalnie robiłam :)

      Usuń
  2. Sama radość patrzeć na szczęśliwe dzieci które pomagają i uczestniczą w tej niesamowitej magicznej chwili, powstających pyszności, takie chwile zostają w pamięci na zawsze, sama pamiętam jak kochałam pomagać mamie, babrać się w mące, lepić z ciasta kulki, formować, bawić się przy tym, zabawa z pożytecznym na przyszłość , pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie niesamowite, że zwykła obecność przy mamie w rzeczywistości jest obecnością niezwykłą :)

      Usuń
  3. Ale cudnie ! Że swojego dzieciństwa pamiętam jak robiliśmy smalcowe kruche ciasteczka wyciskane przez maszynkę do mięsa że specjalną wkładką.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smalcowych kruchych ciasteczek nie robiłam, będę musiała spróbować, również pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. o jej! Jak to cudownie wygląda... aż się zrobiłam głodna!
    przepiękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, to jak Ty masz taki pomocnikow to nic innego Ci ni pozastaje tylko zdjecia robic;))) Piekne sa takie chwile, pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I robię... a potem sprzątam długo, a jak! również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Praca wre! :) mlodzi kucharze szaleją super :) oby jak najwięcej takich chwil :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne chwil łapanie. Śliczne zdjęcia zwykłych, magicznych chwil.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ok, a gdzie przepis? bo zdjęcia piękne, wspomnienia jeszcze bardziej, zabrakło clou programu ;)
    serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę, pod tym linkiem
      http://www.sylwiitwory.pl/2013/12/smalcowki.html
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. a dziękować dziękować ;))

      Usuń
  9. I co ja mogę powiedzieć. Po pierwsze....wyjątkowe zdjęcia, takie magiczne, takie radosne, baaardzo przyjemnie się je oglądało...Śliczne!! Po drugie... dzisiaj barrrdzo apetycznie u Ciebie!! A po trzecie...nigdy nie jadłam smalcówek.. NO niestety, ale może kiedyś..kto wie!! Póki co muszę zadowolić się pięknymi zdjęciami. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger