Prawie trzy lata

Hm.... nawet nie wiem od czego mam zacząć, tyle we mnie emocji siedzi, sądzę, że wkrótce sobie to ułożę, ale potrzebuję więcej czasu. Aby pogodzić się z myślą, że muszę zrezygnować z firmy by w pełni zająć się byciem mamą i tą całą resztą.
Tak bardzo kocham tworzyć, czuję się przy tym wolna i szczęśliwa. Nie to, że bez tworzenia szczęścia znaleźć nie mogę, bo ono jest, kiedy patrzę na śliczne buzie moich dzieci, bo ono jest kiedy uświadamiam sobie, że żyję i mogę cieszyć się tym życiem.
Założenie firmy i jej prowadzenie to również była dla mnie podróż w poznawaniu siebie. Kolejne doświadczenie, które mnie wzmocniło, choć wydaje się na zewnątrz, że nie... Kto mnie odwiedza od początku, to wie, że ja trochę zagubiona byłam w świecie twórczym, bo tyle mnie interesowało, tyle bodźców docierało do mnie, z każdej strony byłam otoczona inspiracjami z różnych technik, i każdą chciałam wypróbować, od razu, natychmiast. A dziś.... dziś nieco wyważona, daję sobie czas, na wszystko. Już wiem, co mnie interesuje i w jakim kierunku chcę zmierzać, czyż to nie sukces? :)
A kiedy sobie to wszystko uświadomiłam, to dotarło do mnie coś równie ważnego; że nie mogę oddać całej siebie w tej mojej cudownej twórczej pracy, że już dłużej nie udźwignę tej codziennej szarpaniny, że przestałam być produktywna. Że muszę dokonać wyboru, bo ja nie umiem pogodzić wychowania dzieci, z prowadzeniem domu i  tym całym wszystkim, co dom otacza z pracą zawodową. Sama. Mąż na wiele nie może pomóc, kiedy wraca wieczorem,  a czasem i to nie. I też jest zmęczony. Choć usiedzieć w miejscu nie mogę, roboty się nie boję, muszę robić kilka rzeczy na raz (bo inaczej zwariuję z monotonii), tego wszystkiego razem pogodzić nie mogę, a niedawno uznałam, że już nawet nie chcę. Poczekam na lepszy, dogodny dla siebie czas, życie w moim rozumieniu, polega właśnie na dokonywaniu wyborów, z czasem okaże się czy słusznych. Bo kocham tworzyć, więc gdybym znikła całkowicie, to tak jakby mnie w ogóle nie było... a i się znajdą ludzie, którzy powiedzą mi, że są ważniejsze problemy. Może mają rację? Tylko kto ma prawo osądzać cudze życie? Każdy ma swoją drogę, inaczej zapisaną, inaczej przeżywaną, dlatego każdy jest różny, inny... zdaję sobie sprawę, że są kobiety, co mają więcej dzieci i dają radę; zawsze się znajdzie kto ma lepiej, zawsze się znajdzie, kto ma gorzej.... ale uczę się codziennie cieszyć z tego, co mam i iść do przodu... 
A z czasem się z tym pogodzę, z tym zamknięciem tego działu w moim życiu. Może sobie pomogę i zacznę od zaległości, i stworzę dla Martynki girlandę na baldachim, o który prosiła mnie w tamtym roku, a ja czasu nie miałam... dla własnego dziecka....
A jutro mój mały ptysiek ma swoje wielkie święto. Jutro minie rok od jego urodzenia, tort muszę upiec :)
A więc zamykam tę moją firmę, likwiduję półki na DaWandzie, ale samego butiku już nie, bo liczę, że za 2-3 lata wrócę... silniejsza, z nowymi siłami, pomysłami, ze starszymi dziećmi :)
Już od jutra do piątku zacznę usuwać oferty, więc jeżeli ktoś z Was jest zainteresowany, to zapraszam, na wszystko -20% od ceny regularnej, na adres nabiegunachart@wp.pl




I niby taka odważna, to trochę boję się przycisnąć przycisk "publikuj", żeby mnie tu anonimki nie zmasakrowały... :):):)

Ale niech będzie
Pozdrawiam! :)



17 komentarzy:

  1. Szalenie smutno zrobiło mi się, kiedy zaczęłam czytać, ale podsumowałaś stwierdzeniem, które gdzieś w połowie czytania pojawiło się u mnie. Przecież za jakiś czas zatęsknisz i zaczniesz znowu działać, więc głowa do góry. Podjęłaś trudną, ale mądrą decyzję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To przykre, tym bardziej że piękne rzeczy tworzysz. Czytając Twój wpis czuję bunt , z którym nawet nie próbuje walczyć - kobieta, która w imię .... no właśnie, właściwie czego ... musi dokonywać takich wyborów. Osobiście uważam, że jeśli nie jest się spełnioną dla samej siebie to w innej roli też się nie spełni. Kiedyś też próbowałam tak pięknie sobie ideologicznie i poprawnie rodzicielsko wszystko tłumaczyć, dziś wiem że to nie miało sensu i bardziej było tym czym chciałam by było niż tym jaka była prawda. Nie zapominaj o sobie nigdy, tym bardziej że Twoje prace tak wiele o Tobie mówią, wracaj do swego ja jak najprędzej, dziel się sobą i ciesz świat swa wyobraźnią. Wszystkie "matki polki" mnie teraz zlinczują, lecz pamiętaj, że dzieci wychowuje się dla świata i tam znajdą dom, sam dom tworzą wszyscy domownicy, a Twój czas jak nas wszystkich - ucieka i nie wraca. Twoje prace zatrzymują i emocje i czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam też zamiaru robić z siebie męczennicy; ja również uważam, ze jak mama nieszczęśliwa, to i dzieci również. Szukam plusów i je znajduję, to wielkie szczęście dla mnie, bo mogłabym zadręczać się, roztkliwiać się nad sobą i nad sytuacją, w jakie się teraz znalazłam... a tak, a tak mam w planach w końcu rozpracować mój tablet graficzny, tajniki fotografii, a i tyle muszę jeszcze uszyć dzieciom, co miałam w planach, a przez pracę zostało odłożone i cała masa tego. Oczywiście jest mi bardzo przykro, bardzo, ale mam do wyboru; albo stać w miejscu i narzekać, albo iść do przodu z pokorą i szukać szczęścia :)

      Usuń
  3. Kochana, coś się kończy... coś sie zaczyna... mam nadzieję, ze nadchodzi dla ciebie, nowe-lepsze... Życzę ci tego z całego serducha!!!
    ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i widziałam siebie. Wiem, że i ja kiedyś będę musiała też wybrać, ale na razie jakoś toczę wiele spraw na raz. Podziwiam Twoją odwagę i wybór. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga oraz do mojego sklepu na www.darko.info.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu przestałam być produktywna od wielu już miesięcy, a nie ma szans by sytuacja się zmieniła na lepsze. Jedną rzecz robiłam najkrócej 2-3 dni, a przez tyle dni powinno być 20, a zus trzeba i tak zapłacić... Poświęciłam tej pracy każdą chwilę, ukradzioną najczęściej. Jak otworzę ponownie pracownię, to na pewno nie w domu. Przynajmniej w moim przypadku, nie ma nic gorszego.
      Przesyłam Ci mnóstwo energii, co byś miała siłę utrzymać i nic się nie rozsypało! A za zaproszenie, dziękuję, niedługo odwiedzę :)

      Usuń
  5. Chciałbym napisać nie choć tak pięknie się pożegnałas z nadzieją ze może kiedyś gdzieś wiec chyba nie jest tak bardzo żal ze to juz. Walka wewnętrzna się odegrała ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło Życzyć ci pragnę wytrwałości uspokojeniu swojego ja a my będziemy czekać zaglądać być może kiedyś a tymczasem zycze powodzenia i miłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bo to fajnie się złożyło, że moja praca jest (to znaczy była) moją pasją, chyba nie ma nic piękniejszego w tej mojej sprawie. Bo pasję, nie można ot tak, zamknąć jak firmę, bo ona żyje we mnie, jest moją częścią. I dlatego tak łatwo mi się podnieść (choć kości są poobijane), bo mogę się dalej realizować, podnosić poprzeczkę w swojej twórczości, a przy tym dążyć cierpliwie do celu. Bez szarpaniny. Ech... pewnie nie raz jeszcze łza żalu poleci, ale myślę, że z czasem mniej będzie bolało.Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Kochana nawet nie wiesz jak mi bliskie jest to co napisałaś....jest ciężko ale odnajdziesz się w tworzeniu dla dzieci:-)trzymam kciuki i wspieram wirtualnie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, co zrobiłam dzisiaj, w pierwszym dniu na bezrobociu? Apaszkę dla synka :) Bez myśli, drążącej jak robak "zamiast apaszki, powinnaś skończyć, to, to i tamto, zeszyt pęka z nadmiaru projektów do zrealizowania, klienta szukać, sprzedać! bęben pralki pełny, 2 prania czekają do wyprasowania, przydałoby się podłogę wymyć, dzieci już drugi dzień nie mają porządnego obiadu na stole, Przemek właśnie włożył palca w pomidor, dupkę mu wymyć, znowu wyrzucił wszystkie ciuchy z komody, a ja przecież tak ładnie równo poukładałam, breloczek, breloczek muszę stworzyć ten jeden element, ale jak? Martyna patrzy na mnie jak kotek ze Shreka abym jej poczytała, zadanie zrobiła, a ja już chyba 5 raz podchodzę do tego breloczka, no ale nie mogę, muszę z nimi na spacer wyjść, a niech mnie drzwi ścisną... " I tak bez końca, każdego dnia inny ale równie płomienny scenariusz, i ja o 23.00 orientuję się dopiero, ze ja włosów zapomniałam rano uczesać,a byłam z nimi w urzędzie.... no więc zrobiłam apaszkę, posprzątałam, trochę przy komputerze teraz jestem, kasuję produkty z butiku... i uśmiecham się do siebie, bo teraz mogę skończyć, co dawno zaczęłam, a bardzo chciałam Wam na blogu pokazać.... Za wsparcie dziękuję, cieszę się, że jest taki pozytywny odzew, bo trochę pomyślałam, że mało gospodarna jestem... Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że dałaś radę, bardzo się cieszę :) Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. a ja dziś mam te myśli o których piszesz i nie wiem w co ręce włożyć:-(((

      Usuń
  7. Zajrzę na pewno i jestem pewna że jeszcze znajdziesz dogodny dla siebie czas za co bardzo mocno trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę szkoda tych pięknych projektów odkładać na półkę, no ale cóż w życiu są ważniejsze priorytety.Jestem jak najbardziej w stanie zrozumieć Twoją decyzję i w pełni ją popieram.Dzieci są najważniejsze i czas dla siebie samej.Codzienność bywa czasochłonna, bo i dzieci i dom i praca, to wszystko trudno z sobą pogodzić.Oby kiedyś nastał taki czas, żeby znowu powstały piękne projekty, tego Ci życzę z całego serca <3.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego łatwo mi pogodzić się z tą stratą, bo właśnie mam zamiar realizować swoje projekty, mimo wszystko nie chcę stać w miejscu, chcę się rozwijać. Aby kiedyś, ponownie, silniejsza wejść na rynek. Dziękuję za życzenia, naprawdę, jest to dla mnie bardzo ważne. Pozdrawiam! :)

      Usuń

Copyright © 2014 sylwiitwory , Blogger