Marcowe stroiki
Kiedyś mieszkałam w zamku (nie żartuję :) ), na wzgórzu, w parku. Ruchu ulicznego oczywiście tam nie było. Rano budził nas wyłącznie śpiew ptaków, wołanie kuropatw. Z wielkiego okna widok roztaczał się na część parku, a dalej na pola (hektary pól) a dalej jeszcze były lasy i niebo... wychowałam się wśród zieleni. Coś cudownego. Takie doświadczenie kształtuje na całe życie. Tak myślę :) Maki kojarzą mi się właśnie z tym miejscem. Kojarzą mi się również z łanami zboża a wśród nich właśnie makami i chabrami. Cudowne wspomnienia :)
Przedstawiam zawieszkę na drzwi w maki polne. Starałam się uchwycić płatki trzepoczące na wietrze, uchylające się od silnego ale ciepłego podmuchu. Dojrzałego maku. Do efektu 3D zastosowałam błyszczącą pastę żelową.
Jajeczny wianuszek
Niedawno napisałam, że kokos zasługuje na osobny post. No więc dotrzymałam słowa :)
Kiedy już dostałam się do środka orzecha, podzieliłam go na różne części: mleko, miąższ i skorupki. Mleko kokosowe przeznaczyłam do kuchni tajskiej (warzywa w sosie z orzechów ziemnych), miąższ wysuszony starłam na tarce otrzymałam wiórki, a skorupki przeobraziłam w doniczki :) Czekałam, aż zacznie się coś dziać ze skorupką, czekałam i czekałam :)
Orzech palmy kokosowej jest zadziwiająco tani. Jeszcze pamiętam zdziwioną minę kasjerki jak wyłożyłam kokos na ladę. Nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy ktoś ostatni raz TO kupował :) No więc ja zaczęłam i jestem bardzo zadowolona. Rośnie mi szczypiorek :)
Wiesz, że te Twoje efekty 3D są szałowe?
OdpowiedzUsuńA maki - to mnie przecież ze zbożem i chabrami łaskoczesz...
Wszystkie te mocne pierwsze doznania kształtują, jak mnie wieś i bieganie na bosaka wbrew zakazom, nakazom i im podobnym ;)
Ha ... dziękuję :) Ale musiałaś być wtedy szczęśliwa, taka umorusana :)
OdpowiedzUsuńMaryś życzę Ci by los obdarował Cię wymarzonym domkiem z kurnikiem :):):)
oj ja sobie tego nawet nie wiesz jak życzę i pracuję ku temu wciąż zamyślając, i przekłuwam to marzenie w myślach wielokrotnie nie mogąc się doczekać jego rzeczywistości ;)
UsuńChwyciłaś mnie za serce! Maki nieziemskiej urody! Większość czasu w dzieciństwie spędzałam z siostrami na wsi, na łąkach, robiłyśmy wianki z kwiatów polnych, łapałyśmy motylki, kąpałyśmy się w słońcu, stopy czarno-zielone od żyznej ziemi i soczystej trawy... :D Od rodzinnego domu do babci też przez las na skróty się chodziło, po drodze malinki, poziomki, jagódki się jadło, a zimą na sankach z workiem ziemniaków przez las zasypany śniegiem po pas - jak to wspominam, to aż łezka szczęśliwa w oku się kręci :) Moja babunia miała tyle kurcząt malutkich, że jak na noc zabierałyśmy do domu, żeby im zimno nie było, to te małe pisklątka wyskakiwały z pudełka i biegały po całym domu, takie żółte kulki i trzeba było uważać gdzie się stawia stopę... :D
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że jesteście takie "kurki ze wsi" :*:*:* Ciekawa jestem, czy wyjadałyście ziarenka z dojrzałego kłosa? Robiłam to nagminnie :D
Przepraszam, że się tak rozpisuję, ale nie mogę się powstrzymać ;)))
Jak dobrze, że Maryś Cię ściągnęła na blogspota!!!!!!
Piękne Masz wspomnienia...
UsuńWiki, pewnie, że jadłam! Jak się je zżuło to przez chwilę była guma do żucia :)
Jadłam!
UsuńNie wiem, czy ją ściągnęłam - bałam się troszkę, że ją przestraszyłam tym, że jestem taka "trzpiotka, gadułka" :)))
Ale nie wyrzuciła mnie z domku swojego i tego i tamtego ;)))
Znaczy się nie boi już, że My takie razem wariatuńcie!
A zaraz przyjdzie ciepluśki Piecyk i nam zagrzeje ciasteczkowymi słodkościami do wspomnień, bo Piecyk jak to piecyk - może i kaflowy... O kafle malowane i piec taki obłożony! A ja nawet gotowałam dla wielkiej rodziny na tych kółkach okrągłych, co to je się pogrzebaczem odejmowało, lub dodawało - frajda nieziemska!
UsuńI latem do dziś kładę się pod krzaczkami jagódek i one mi same do dzioba wskakują ♥
Guma do żucia :D:D:D ...a ziemniaki z ogniska i te iskierki wyskakujące z ledwo tlącego się już ogniska, zupa z kociołka, obiadki nad rzeczką, uwielbiałam się przytulać do płaczących brzózek, tyle mam tych wspomnień, że nie mieszczę w sobie :)))
OdpowiedzUsuńU babci się gotowało w piecu, który miał wydłużony bok i można było na tym boczku się ułożyć i lulać w ciepełku :)
Piecyk to taka słodycz, że oszaleć można jak się drzwiczki otwiera i widzi się te rarytasy! :)
O - te kółka to fajerki CHYBA (?)
UsuńO :)
UsuńPróbuje coś zrobić z moim blogiem :) Nie ma za wiele ciekawych szablonów, niestety. Ale rodzi się w mojej głowie moja własna skóka, nie mam tylko pojęcia jak wcielić ją w życie.
OdpowiedzUsuńNaspacerowałam się po twoim blogu dzisiaj aż paluszki bolą :)
OdpowiedzUsuńZaraz Maryś się obudzi i da Ci wykład na temat zmiany skórki - jesteś gotowa? :)))
...hihihii... no nie wiem..
OdpowiedzUsuńpytaj mailowo, wszystko opowiem, podpowiem, co i jak, jakie pliki, szerokości, wysylaj projekt - poradzę, doradzę, właśnie pracuję nad kolejną skórką i kolejna i kolejną, a WIKI czeka cierpliwie, aż jej skórkę DOPRAWIĘ - cud dziewczyna, niecierpliwa, a cierpliwa - Nosz
UsuńCzekam, tu będzie nam trudno, w mailu wszystko opowiem, podpowiem, wyjaśnie ITD :)
Dziękuję Maryś. Gdy dopracuję swój pomysł na skórkę do końca to wyślę projekt. Bedę przeszczęsliwa jak uda się zrealizować u Ciebie zamówienie. Pozdrawiam :)
Usuń